Przywódcom Unii Europejskiej nie udało się uzgodnić nazwiska następnego przewodniczącego Komisji Europejskiej i przewodniczącego Rady Europejskiej.
Do tej pory istniał szereg sił stagnujących ten proces, z których najbardziej rażącą jest chciwość Europejskiej Partii Ludowej (EPP) w negocjacjach dotyczących najwyższych stanowisk w stolicy Europy.
Postawa EPL celowo zraża konserwatywne siły w Unii Europejskiej, a także zdradza jej małżeństwo z socjalistami.
Zanim wyniki głosowania z 9 czerwca zostały w pełni ogłoszone, obecna przewodnicząca Komisji Ursula Von der Leyen obiecała, że po raz kolejny będzie rządzić w koalicji z blokiem socjalistycznym.
Był to cios dla sił konserwatywnych, a nawet wyborców EPL, którzy opowiadali się za zmianą kierunku w stosunku do obecnych priorytetów europejskich.
Posunięcie Von der Leyen rzekomo rozgniewało czołowych przywódców ECR, w tym włoską premier, panią Giorgię Meloni, która została wykluczona z negocjacji na najwyższych stanowiskach w Brukseli, pomimo ogromnego wzrostu liczby posłów do PE w ECR po wyborach europejskich.
Sytuację dodatkowo pogorszyły ujawnione szczegóły dotyczące zamiarów EPL dotyczących negocjacji w Radzie. W rzeczywistości EPL rzekomo planowała przekazać Radę byłemu premierowi Portugalii z Partii Socjalistycznej tego kraju, Antonio Costa.
Parlament Europejski ma głosować nad wyborem przewodniczącego Komisji Europejskiej w ciągu najbliższego miesiąca.
Jednak Von der Leyen nie zapewniła sobie jeszcze w pełni tego stanowiska. Chociaż nie potrzebuje ona poparcia wszystkich przywódców UE, jej władza w zakresie ustalania agendy będzie w dużej mierze ograniczona, jeśli ECR będzie nadal zaniedbywany w sposób, w jaki dzieje się to od czasu wyników wyborów europejskich.
Von der Leyen potrzebuje 361 głosów z 720 posłów w Parlamencie Europejskim, aby zapewnić sobie najwyższe stanowisko w Komisji.
EPL i S&D zsumowały około 400 eurodeputowanych. Ale nie wszystkie głosy socjalistów są zabezpieczone. Więcej przecieków na temat negocjacji ujawniło, że Von der Leyen zasugerowała podzielenie pięcioletniej kadencji prezydencji Rady Europejskiej na dwie dwuipółletnie kadencje, najpierw z Costą z socjalistów, a następnie z postacią z EPL w drugiej połowie europejskiej kadencji.
Obecny przewodniczący Rady UE, Belg Charles Michel, o którym wiadomo, że ma znaczące różnice z Von der Leyen, rzekomo naciska na innych kandydatów na przewodniczącego Komisji.
Niektóre nazwiska, które rzekomo wypłynęły z jego biura, obejmują premiera Grecji Kyriakosa Mitsotakisa z greckiej Partii Nowej Demokracji (EPP) oraz Mette Frederiksen, obecną premier Danii z Socjaldemokratów (S&D).
Biuro Michela zaprzeczyło jednak pogłoskom, że obecny przewodniczący Rady zamierza sabotować kandydaturę Von der Leyen.
Jedynym nazwiskiem, które jest prawie przesądzone, jest Roberta Metsola z Malty, która ma pozostać na najwyższym stanowisku w Parlamencie Europejskim.
Z drugiej strony, niemiecka Von der Leyen jest daleka od zakończenia nawigacji w tym politycznym wirowaniu. Jak dotąd jej kandydatura pokazała podziały, nawet wśród jej obecnych sojuszników.
Nie oczekuje się jednak większych zmian, pomimo całego szumu wokół negocjacji. Jest więc mało prawdopodobne, aby EPL w tym momencie uwzględniła głosy sił konserwatywnych.
Pomimo tego rażącego wykluczenia europejskich konserwatystów z procesu negocjacyjnego, ich większy udział w Parlamencie Europejskim, choć nie wystarczający do kierowania, daje im wystarczającą władzę, aby wpływać na kierunek polityczny Unii.
Tak więc, nawet jeśli zostanie wybrana, Von der Leyen nie będzie miała silnej pozycji. Jej władza będzie kontrolowana przez europejskich konserwatystów.
Rozmowy mają zostać wznowione pod koniec czerwca.