fbpx

Czy lewica będzie rządzić Francją?

Polityka - 16 lipca, 2024

Pomimo znacznego zwiększenia bazy wyborców do bezprecedensowego poziomu, rosnąc z 9 milionów w pierwszej turze do ponad 11 milionów w drugiej (osuwisko, gdyby wziąć pod uwagę tylko głosy powszechne), partii Marine Le Pen nie udało się zebrać bezwzględnej większości. Zrzucając winę na podsycanie strachu, na „zakulisowe umowy” między NPF (Nowym Frontem Ludowym) a rządzącą partią Macrona Renaissance, aby strategicznie wycofać kandydatów, ale ostatecznie nie ma to znaczenia. Wyniki zostały potwierdzone i francuski parlament został zawieszony.

Co gorsza, z popiołów politycznej bitwy lewicowa NPF wyszła z większością mandatów (182), natychmiast wzywając do możliwości (przyznanej przez prezydenta republiki, jeśli sobie tego życzy) utworzenia rządu mniejszościowego. Ich wezwaniu towarzyszyły uliczne protesty słynnych już w Internecie tłumów francuskich lewaków, imigrantów i niektórych z ich uznanych organizacji agitpropowych.

Lewicowa koalicja, złożona z komunistów (PCF), zielonych (EELV), socjaldemokratów (PS) i autorytarno-populistycznej Francji Niepokornej (LFI) pod przywództwem Jean-Luca Mélenchona, nie otrzymała upragnionego mandatu. Przynajmniej nie teraz. I nawet jeśli Macron chciałby dać im szansę na wskazanie premiera (nie chce), lewicowcy nadal nie mają dla niego nazwiska, ponieważ są uwikłani we własne wewnętrzne konflikty.

Dla wielu Europejczyków taki scenariusz brzmiałby raczej znajomo, partie zwykle muszą dzielić się władzą w wielobarwnych parlamentach, aby utworzyć rząd koalicyjny, który szeroko reprezentuje interesy 50% + 1. Niemcy, Włochy, Rumunia, Czechy to przykłady systemów zaprojektowanych w ten sposób, nawet jeśli rzadko kiedy władzę przejmuje szeroka prawicowa lub lewicowa koalicja. Ale Francja nie została zaprojektowana jako taka. Połączenie mentalności wyborców i systemu głosowania w dwóch turach prawie zawsze gwarantowało bardzo silną większość dla jednej lub drugiej partii.

W liście do francuskiej opinii publicznej, który subtelnie podkreślił fakt, że Macron nie da lewicowcom szansy na utworzenie rządu mniejszościowego, stwierdził, że: „Wezwaliście do wynalezienia nowej francuskiej kultury politycznej”. Większość badaczy i dziennikarzy zgadza się z tym stwierdzeniem, ponieważ parlament podzielony niemal równo między trzy siły jest niezwykle rzadkim przypadkiem w historii Francji.

Zgodnie ze swoją formą, Mélenchon szybko skrytykował przesłanie Macrona, nazywając je „królewskim wetem” mającym na celu zablokowanie lewicy możliwości rządzenia Francją. Ale dlaczego miałby rządzić? Kto powinien rządzić?

Niektórzy lewicowcy z Frontu mogą mieć szczęście, ale nie wszyscy. Prezydent (który ponownie mianuje premiera) wezwał do „republikańskiej” i proeuropejskiej koalicji. Nie wymienił nazwisk, więc analitycy szybko zaczęli wyjaśniać to sformułowanie.

Niektórzy spekulują, że Macron pragnie szerokiego sojuszu rządzącego, który obejmowałby LR (postrzeganą przez niego jako umiarkowaną prawicę), jego partię prezydencką (oczywiście) i bardziej umiarkowane elementy Nowego Frontu Ludowego, odpowiednio zielonych i socjalistów. Praktycznie odzwierciedlałoby to koalicję EPP-Renew-S&D w Parlamencie Europejskim, ale w kategoriach krajowych.

W Paryżu atmosfera intryg jest jednak gęstsza niż w Brukseli, a skłonność do kompromisu obiektywnie niższa. Taka szeroka konstrukcja miałaby bardzo chwiejne podstawy ze względu na wiele nieporozumień dotyczących polityki (zwłaszcza migracji i gospodarki).

Drugim scenariuszem, który naukowcy i eksperci uważają za namacalny, jest rząd technokratyczny, który nie rządzi, ale raczej zarządza Francją w dającej się przewidzieć przyszłości, podczas gdy główne decyzje w sprawach spornych są podejmowane w parlamencie. Scenariusz ten pozwoliłby na większą elastyczność, ponieważ sojusze okoliczności mogłyby tworzyć się w określonych kwestiach.

Podsumowując, nadchodzące tygodnie przyniosą więcej pytań niż odpowiedzi. Czy francuska klasa polityczna zdecyduje się na współpracę i kompromis? Czy Macron da lewicy szansę na rządzenie w nadziei, że entuzjazm szybko się wypali pod wpływem rzeczywistego wiatru? Czy nadchodzi technokrata?