
Po wyborach w Niemczech wiele mówi się o sukcesie skrajnej prawicy. Konserwatywna CDU co prawda awansowała i będzie w stanie utworzyć rząd, ale sukces wyborczy został zatrzymany przez radykalnie prawicową AFD.
Należy jednak również zauważyć, że rządzący niemieccy socjaldemokraci gwałtownie się cofnęli, co potwierdza tendencję, którą obserwujemy również w pozostałej części Europy. Polityczna lewica nie ma odpowiedzi na pytania, które obecnie charakteryzują europejską politykę. A kiedy mają szansę rządzić, zawodzą.
W Niemczech socjaldemokraci pod przywództwem Olafa Schultza cofnęli się z 25,7 procent głosów w wyborach w 2021 roku do 16,4 procent w 2025 roku. Po zaledwie kilku latach rządów wyborcy wyraźnie pokazali, co myślą o niemieckich socjaldemokratach. W Wielkiej Brytanii rządzi Partia Pracy. Ale to dlatego, że torysi rozpadli się po 14 latach u władzy, a brytyjska prawica jest podzielona między tradycyjnych prawicowych torysów i ich rywali z Reform UK. Należy jednak zauważyć, że rząd Partii Pracy jest już bardzo niepopularny i cieszy się rekordowo niskim poparciem wyborców w sondażach opinii publicznej. W sondażu przeprowadzonym w dniach 23-24 lutego 22 procent Brytyjczyków twierdzi, że popiera Partię Pracy, podczas gdy dwa razy więcej popiera jedną z dwóch partii konserwatywnych – Torysi 22 procent, Reform UK 25 procent.
W Szwecji w latach 2014-2022 rządzili Szwedzcy Socjaldemokraci. W wyborach w 2022 r. zadeklarowali na swoich plakatach wyborczych, że „Szwecję stać na więcej”. W ten sposób partia mniej lub bardziej otwarcie przyznała, że jej polityka była zła dla Szwecji. Wyborcy zdawali się z tym zgadzać i zagłosowali na prawicowy rząd. Ostatni socjalistyczny prezydent Francji, François Hollande, rządził w latach 2012-2017. Jego ambicje zmniejszenia bezrobocia zawiodły tak bardzo, że nawet nie ubiegał się o reelekcję. Zamiast tego prezydentem został przedsiębiorczy Emmanuel Macron, który zerwał z Partią Socjalistyczną i stworzył własny centrowy ruch polityczny.
Podstawowym problemem dla politycznej lewicy w Europie jest to, że historia wzywa obecnie do konserwatywnego resetu zachodniego społeczeństwa. Europa potrzebuje przywódców politycznych, którzy będą w stanie stawić czoła nielegalnej migracji, którzy poważnie potraktują przestępczość i którzy odważą się ponownie zacząć mówić o europejskiej kulturze i tożsamości. Ponadto potrzebujemy przywódców politycznych, którzy odważą się przeciwstawić tendencjom centralizacyjnym, jakie obserwujemy w Brukseli. Europejska gospodarka pozostaje obecnie w tyle. I jeśli mamy wierzyć wszystkim klasycznym krajowym teoriom ekonomicznym na temat tego, jak powstaje bogactwo, mniej regulacji i więcej wolności dla europejskich firm jest konieczne, jeśli chcemy nadążyć za Azją i Stanami Zjednoczonymi.
Europa potrzebuje zatem zrównoważonego połączenia konserwatyzmu wartości i myślenia rynkowego. My, Europejczycy, musimy być sobą, ale musimy też być pomysłowi i konkurencyjni. Kultura, tożsamość, prawo i porządek, tradycje, ale także gospodarka rynkowa. To wszystko jest potrzebne. I to raczej nie partie lewicowe mogą to naprawić. Co, między innymi, tak wyraźnie pokazuje rozwój sytuacji politycznej w Niemczech w ostatnim czasie.
Niestety, musimy przyznać, że partie prawicowe również się pogubiły. Torysi w Wielkiej Brytanii okazali się niezdolni do poradzenia sobie z migracją po Brexicie i dlatego teraz tracą poparcie dla Reform UK. Chrześcijańscy Demokraci w Niemczech również otworzyli się na zbyt dużą nieuregulowaną migrację i zdecydowali, że największy kraj przemysłowy w Europie powinien wycofać całą energię jądrową. W Szwecji – kraju, który niżej podpisany dobrze zna – był to podobnie tradycyjny prawicowy rząd, który na początku 2010 r. zderegulował migrację i uwolnił kontrolę nad tym, kto wjechał do kraju.
W tych trzech krajach prawicowe rządy zostały ukarane przez wyborców. Problem wyborców polega jednak na tym, że lewicowe rządy, które otrzymali, okazały się niezdolne do poradzenia sobie z problemami, które ludzie chcieli rozwiązać. A to po prostu dlatego, że to nie socjalizm, socjaldemokracja czy jakakolwiek inna forma lewicowego radykalizmu jest rozwiązaniem problemów, które mamy obecnie w Europie, ale konserwatywna polityka prawicowa. Weźmy kilka przykładów, aby pokazać dlaczego.
Socjaliści kochają własność publiczną. Dlatego też uwielbiają zarządzanie publiczne. W tym zarządzanie finansami. I tutaj system UE, który kiedyś miał funkcjonować jedynie jako strefa wolnego handlu – miał tendencję do załatwiania spraw lewicy gospodarczej. Ponieważ kiedy UE, za pośrednictwem funduszy Corona i innych narzędzi redystrybucji zasobów, zaczyna kontrolować, w co europejskie gospodarki powinny inwestować swój kapitał, wówczas gospodarka ryzykuje utratę wydajności. Jeśli inwestorzy i przemysłowcy staną się bardziej zainteresowani dostępem do dotacji niż inwestowaniem własnego kapitału podwyższonego ryzyka, wówczas gospodarka rynkowa nie będzie działać tak efektywnie.
Socjaliści i lewicowcy w ogóle (zwłaszcza ekolodzy) również uwielbiają moralne wskazówki. Polityka musi wkroczyć i urzeczywistnić równość, sprawiedliwość społeczną i mądrość klimatyczną. Polityka musi zatem wkroczyć i zapewnić, że gospodarka działa zgodnie z etyką lewicy. Oczywiście rozsądne jest, aby świat biznesu również przyczyniał się na swój sposób do postępu społecznego i niezbędnych rozważań na temat środowiska. Ale kiedy lewicowi politycy chcą wkroczyć i zbytnio kontrolować świat biznesu, ostatecznie będzie to kosztować konkurencyjność i dobrobyt. I to właśnie teraz widzimy. Musimy uwolnić siłę rynkową, zamiast obciążać ją jeszcze większą liczbą regulacji.
W DNA lewicy leży również walka z „niesprawiedliwością” społeczną. Utrudnia to socjaldemokratycznym rządom radzenie sobie ze strukturalnymi problemami społecznymi, które są tworzone lub przynajmniej zaostrzane przez przyjmowanie uchodźców na dużą skalę. W Szwecji w 2020 r. pojawił się przyciągający uwagę raport organizacji biznesowej o nazwie „Entreprenörskapsforum”, w którym wykazano, że część szwedzkiej populacji, która urodziła się poza granicami Szwecji, miała znacznie niższy stopień samowystarczalności niż przeciętny Szwed. Mówimy tutaj o „stopniu zatrudnienia” i „stopniu samowystarczalności”. Oznacza to, że ludzie, którzy mają pracę, mogą nadal nie być w stanie się utrzymać, ponieważ pensja nie wystarcza na pokrycie kosztów utrzymania i dzieci. Niski stopień samowystarczalności dotyczył przede wszystkim wszystkich imigrantów przybyłych do Szwecji z Bliskiego Wschodu i Afryki:
„W 2016 r. wskaźnik zatrudnienia osób urodzonych w kraju (w tym osób urodzonych w krajach nordyckich) wyniósł 89%, podczas gdy wskaźnik samowystarczalności wyniósł 73%. Odpowiednie wartości dla osób urodzonych w Afryce wyniosły odpowiednio 68% i 38%, a dla Bliskiego Wschodu odpowiednio 56% i 36%. Oznacza to, że wskaźnik samowystarczalności dla niektórych grup osób urodzonych za granicą jest o około 30 punktów procentowych niższy niż w przypadku osób urodzonych w kraju”.
Są to problemy, które można rozwiązać poprzez ograniczenie rodzajów imigracji, co w oczywisty sposób prowadzi do problemów gospodarczych. Ale także poprzez prowadzenie nowej i bardziej wymagającej polityki gospodarczej. Gdyby istniały jaśniejsze wymagania dotyczące samowystarczalności, aby pozostać w Szwecji, możliwe byłoby podniesienie tych liczb. Mniej odpowiedzialności dla społeczeństwa, a więcej dla jednostki.
Są to jednak reformy, których europejskie partie lewicowe nie są w stanie wdrożyć. Tkwią one w swojej przestarzałej ideologicznej retoryce, w której polityka powinna przede wszystkim dążyć do naprawienia niesprawiedliwości. Ideą politycznego biznesu lewicy jest powstrzymanie niesprawiedliwości, a takie myślenie uniemożliwia stawianie żądań, które należy spełnić, aby ludzie mogli imigrować i pozostać.
Nie jest wcale dziwne, że europejskie partie lewicowe przegrywają obecnie wybory lub stają się niepopularne. Potrzebujemy czegoś zupełnie innego niż polityka, którą oni chcą widzieć. Potrzebujemy gospodarki rynkowej, wzmocnionej tożsamości europejskiej, zreformowanej polityki migracyjnej, a przede wszystkim prawdziwej akceptacji odpowiedzialności za naszą wspólną przyszłość.