W kierunku wyborów w USA w 2024 r.
Silniki rozgrzewają się, biorąc pod uwagę następne amerykańskie wybory, aby rywalizować o upragnioną rolę prezydenta Stanów Zjednoczonych. Jedno z najbardziej spolaryzowanych starć wyborczych na poziomie globalnym, biorąc pod uwagę, że tradycyjnie wybiera się między kandydatem Demokratów i Republikanów, ze szczątkowymi wynikami dla innych amerykańskich partii, takich jak Libertarianie i Zieloni.
Wybory w 2020 r. zakończyły się spornym zwycięstwem – po stronie Trumpa – Joe Bidena (D), który wygrał z ustępującym prezydentem Donaldem Trumpem (D) z wynikiem 51,31%, zdobywając 306 wyborców z 26 stanów. Decydujące były zwycięstwa w tak zwanych „swing states”, czyli stanach, w których Republikanie wygrali w 2016 roku, a Demokraci w 2020 roku.
Jednak w wielu przypadkach zwycięstwa były minimalne: w Arizonie Biden wygrał z zaledwie 10 000 głosów (0,3%), w Georgii z 12 000 (0,3%), w Wisconsin z 20 000 (0,6%). 37 Wielkich Elektorów z tych trzech stanów, gdyby zostało ponownie zatwierdzonych przez Trumpa, doprowadziłoby do znacznego remisu, pokazując w każdym razie, jak głęboko podzielona jest Ameryka, co można było wyraźnie zobaczyć po ataku na Kapitol 6 stycznia 2021 roku.
Istnieje wiele obaw związanych z nadchodzącymi wyborami w obu partiach. Zaczynając od Demokratów, naturalnym kandydatem jest oczywiście ustępujący prezydent Joe Biden, który jednak cierpi na dwa poważne negatywne elementy: z jednej strony jego brak popularności (w tej chwili sondaże dają Republikanom przewagę w głosowaniu powszechnym w skali kraju) w prawie wszystkich przypadkach), a z drugiej strony jego zaawansowany wiek, ponieważ rozpocznie drugą kadencję w wieku 82 lat.
Pozostali kandydaci w prawyborach Demokratów to Dean Phillips (poseł z Minnesoty) i Marianne Williamson, zaangażowana społecznie pisarka. Nazwiska, które nie są wielkimi nazwiskami i które w żaden sposób nie zmartwią Bidena, który zamiast tego będzie musiał zmierzyć się z Robertem F. Kennedym Jr, siedemdziesięcioletnim prawnikiem ze znanej rodziny Kennedych, który wycofał się z wyścigu o nominację Demokratów, ale obawia się możliwości kandydowania jako niezależny. W tym przypadku jest prawdopodobne, że wiele głosów pochodzących ze Wschodniego Wybrzeża, gdzie Kennedy są historycznie zakorzenieni, może osłabić Bidena, a w konsekwencji Demokratów.
Sytuacja w szeregach republikanów nie różni się zbytnio, nawet jeśli Donald Trump zwyciężył ostatnio we wszystkich sondażach, a także otrzymał poparcie Viveka Ramaswamy’ego, przedsiębiorcy, który wycofał się z wyścigu po rozczarowujących wynikach w Iowa, oraz Rona DeSantisa, gubernatora Florydy, który wydawał się być najgroźniejszym z przeciwników. Ale rozdźwięk między byłym prezydentem a Partią Republikańską jest dość oczywisty: Trump nie został zaproszony na żadną debatę prawyborczą, jest uważany niemal za outsidera, a przede wszystkim niektóre stany uważają go za niekwalifikującego się, jest oskarżany zarówno o swoją rolę w ataku na Kapitol, za posiadanie poufnych i tajnych dokumentów, jak i fałszowanie dokumentów korporacyjnych.
Do tej pory zatem dalszą duszę Partii Republikańskiej reprezentuje w prawyborach Nikki Haley, była amerykańska ambasador przy ONZ i gubernator Karoliny Południowej oraz wyrazicielka neokonserwatystów, znana z większej skłonności do liberalizmu gospodarczego i bardziej aktywnej roli Stanów Zjednoczonych w scenariuszu międzynarodowym.
Jednak we wszystkich sondażach, a jak dotąd także w sondażach prawyborczych, Trump jest powszechnie postrzegany jako zwycięzca. Rzeczywiście, wynik był jasny zarówno w Iowa, jak i New Hampshire, gdzie Trump wygrał z ponad 51% głosów. Pozostaje jednak faktem, że wewnętrzny aparat partyjny nadal nie przekonuje do promowania jego kandydatury, a ewentualne przekonanie nie pozwoliłoby na sukces wyborczy przeciwko Bidenowi.
W sondażach Biden jest postrzegany jako przegrany, niezależnie od tego, czy jego rywalem jest Trump, czy Nikki Haley. Miałby nadzieję z Ronem DeSantisem. Nie ma jednak szans, aby Kamala Harris była więcej niż 7 punktów za Trumpem. Sondaże te jednak zawsze dotyczą głosów powszechnych, które są ważnym wskaźnikiem, ale nie jedynym elementem, który należy wziąć pod uwagę.
W poszczególnych stanach Arizona, Georgia, Pensylwania i Wisconsin są uważane za „zbyt bliskie rozstrzygnięcia”, to znaczy z różnicą mniejszą niż margines błędu, o który zostanie tam rozstrzygnięty konkurs prezydencki, biorąc pod uwagę, że jest to pakiet 56 elektorów. Inne stany wahające się to Michigan, Nevada (wygrana przez Bidena) i Karolina Północna (wygrana przez Trumpa) i chociaż Demokraci mają niewielką przewagę w prognozach wyborców, Republikanie wydają się wyprzedzać w kilku stanach.
Kampania wyborcza z pewnością będzie decydująca i na dzień dzisiejszy możliwości „rewanżu” w starciu Biden – Trump są bardzo wysokie. Pewność będzie dopiero po odbyciu konwencji obu partii: w Milwaukee (Wisconsin) dla Republikanów od 15 do 18 lipca; w Chicago (Ill.) dla Demokratów od 19 do 22 sierpnia.