Pod rządami obecnego konserwatywnego rządu, działającego od 2022 r. i wspieranego przez współpracującą z nim partię Szwedzkich Demokratów, Szwecja jest obecnie w trakcie radykalnej zmiany swojej polityki migracyjnej. Po dziesięcioleciach bycia krajem, w którym moralnie zabronione było kwestionowanie zasady hojnego przyjmowania uchodźców, Szwecja ma teraz zamiar stać się krajem stosującym tak surową politykę uchodźczą, na jaką pozwalają przepisy UE. W rzeczywistości przyniosło to już efekty. Jeszcze przed wejściem w życie nowych przepisów odsetek domniemanych uchodźców starających się o przyjazd do Szwecji znacznie spadł. Dla porównania możemy zobaczyć, że liczba osób ubiegających się o azyl w 2016 r. wyniosła 28 939. W 2019 r. liczba ta wyniosła 21 958, a w 2023 r. – po objęciu urzędu przez nowy rząd – 12 644 (w tym uchodźcy z Ukrainy). Jest to duże osiągnięcie dla Szwedzkich Demokratów, czyli partii, która od dawna domagała się znacznie ściślejszej migracji do Szwecji i która wspiera nowy rząd, nawet jeśli nie jest jego częścią. Sukcesem jest również to, że liczba osób ubiegających się o azyl spada jeszcze przed wejściem w życie nowych przepisów, ponieważ oznacza to, że wśród przemytników uchodźców i potencjalnych osób ubiegających się o azyl rozprzestrzenia się plotka, że Szwecja nie jest już krajem, do którego należy się ubiegać. Ale czy to oznacza koniec imigracji do Szwecji? Wcale nie. Z pewnością się zmniejszy, ale nadal jest tak, że liberalno-konserwatywny rząd Szwecji chce imigracji. Nadal jest tak, że szwedzki rząd kpi ze Szwedzkich Demokratów i ich wyborców, gdy mówią o ograniczeniu liczby osób, które chcą przyjechać do ich kraju. To, co się stało, to zmiana punktu ciężkości. Teraz partie liberalne chcą przyciągnąć „kompetencje”. Teraz nagle tak ważne jest, aby szwedzka społeczność biznesowa uzyskała dostęp do międzynarodowych kompetencji, których najwyraźniej nie mamy w Szwecji. Dlatego teraz twierdzą, że ważne jest, aby Szwecja przyciągała dobrze wykształconych ludzi z całego świata w celu wzmocnienia szwedzkich kompetencji zawodowych i zdolności innowacyjnych. Teraz mówią, że oczywiście powinniśmy mieć imigrację do Szwecji, ale musimy mieć odpowiednią imigrację. Ludzie powinni przyjeżdżać do Szwecji i wnosić swój wkład. To trudny temat. Europa i Zachód zbudowały swój dobrobyt na wolności i konkurencji. W Europie mamy swobodę przemieszczania się i uważamy, że konkurencja i wolny handel są zasadniczo dobre. I tak też jest. Nie oznacza to jednak, że nie możemy dyskutować na ten temat lub że nie powinniśmy rozsądnie i konserwatywnie regulować globalnej migracji zarobkowej. Mobilność i konkurencja nie mogą być wartościami, które stoją ponad wszystkim innym w taki sam sposób, w jaki pojęcia religii, narodu czy tradycji nie powinny stać ponad wszystkim innym. Europa musi budować swój dobrobyt na wolności i konkurencji, ale musimy także pielęgnować nasz kontynent i nasze kraje, przyjmując rozsądne i zrównoważone podejście do wolności i konkurencji. Ważne jest również, abyśmy zachowali wolność słowa. Wszyscy ci ludzie w Europie, którzy są teraz sceptyczni wobec imigracji zarobkowej na dużą skalę, muszą również mieć możliwość korzystania z wolności słowa, którą uważamy za coś oczywistego.
W Deklaracji z Reykjaviku czytamy, że kraje europejskie muszą dążyć do: „zapewnienia prawa do WOLNOŚCI WYRAZU, w tym wolności akademickiej i wolności artystycznej, do posiadania OPINII oraz do otrzymywania i przekazywania informacji i idei, zarówno online, jak i offline”. Wcześniej Szwecja miała niemal nieograniczoną imigrację zarobkową. To poprzedni neoliberalny rząd premiera Fredrika Reinfeldta w latach 2006-2014, dzięki porozumieniu ze Szwedzką Partią Ochrony Środowiska, otworzył możliwość rekrutacji nisko opłacanej siły roboczej z całego świata. Ludzie byli wykorzystywani, wzrosła przestępczość w miejscu pracy, rozprzestrzeniło się tak zwane społeczeństwo cieni, a osoby słabo wykształcone i ubogie w zasoby, które już istniały w Szwecji, miały jeszcze większe trudności ze znalezieniem pracy. Nowy rząd ma teraz ustalić dolną granicę wynagrodzenia dla imigracji zarobkowej, która ma być na tym samym poziomie, co szwedzka mediana płac, obecnie około 3,055 euro (35,000 koron) miesięcznie, co oznacza, że nisko płatne miejsca pracy znikną z imigracji zarobkowej. I to właśnie dzięki temu bardziej liberalne siły w rządzie mogą teraz triumfalnie ogłosić, że Szwecja nadal będzie krajem imigracyjnym, ale z właściwą imigracją. Istnieje jednak kilka problemów związanych z wysoko wykwalifikowaną imigracją, które wszyscy prawdziwi konserwatyści powinni wziąć pod uwagę, próbując zająć wyważone stanowisko w tej sprawie. Po pierwsze, oczywiste jest, że sama idea imigracji wykwalifikowanej siły roboczej grozi dalszym podważaniem znaczenia narodów i nacjonalizmu na Zachodzie. Naród to nie tylko formalna formacja państwowa. To zazwyczaj także ludzie, kultura, historia, tożsamość. Większość krajów obejmuje tradycyjne mniejszości – takie jak Lapończycy w Szwecji – ale mimo to mamy tendencję do łączenia na przykład kultury francuskiej z narodem francuskim, a kultury włoskiej z Włochami. Prawdziwy konserwatysta kocha różnorodność narodową i kulturową. Docenia fakt, że Europa składa się z odrębnych krajów i kultur. I nie chodzi tu o powstrzymanie wszelkiej migracji do Europy. Jest to niemożliwe i niepożądane. Ale imigracja zarobkowa, którą obecnie mamy do Europy, ze względu na swoją skalę, w dłuższej perspektywie osłabi nasze kultury narodowe i nasze narodowe osobliwości. I tutaj wartości takie jak otwartość i konkurencja nie mogą stać ponad wszystkimi innymi wartościami. Sprawiedliwość społeczna jest wspomniana na przykład w deklaracji z Reykjaviku, a utrzymanie takiej sprawiedliwości może stać się trudniejsze, jeśli będziemy mieli zbyt dużą mobilność. Innym ważnym aspektem jest to, że podejmujemy poważne ryzyko związane z polityką bezpieczeństwa. Dobrze wykształceni i wysoko wykwalifikowani Chińczycy i Hindusi, którzy przyjeżdżają do Europy, mogą pozostać politycznie lojalni wobec swoich krajów ojczystych. Zarówno Chiny, jak i Indie zaliczają się dziś do krajów Brics, które próbują przeciwstawić się zachodniej hegemonii w myśleniu i politycznej dominacji nad światem. Dotyczy to oczywiście przede wszystkim Chin, ale także Indii. Indie prawdopodobnie będą dążyć do odgrywania ważniejszej roli na arenie międzynarodowej i mogą zacząć rzucać wyzwanie krajom europejskim na ich rodzimej ziemi, tak jak robią to już Chiny. Posiadanie milionów dobrze wykształconych i kompetentnych Chińczyków i Hindusów na zaawansowanych stanowiskach w naszych społeczeństwach stanowi potencjalne zagrożenie dla życia. Musimy wziąć to pod uwagę.
Alternatywą dla sprowadzania dużej ilości dobrze wykształconej siły roboczej jest oczywiście próba wzmocnienia naszych własnych umiejętności. Szwedzkie, wysoko wykwalifikowane badania muszą być w miarę możliwości prowadzone przez Szwedów. Szwedzi muszą reprezentować szwedzkie kompetencje. Europejczycy muszą opowiadać się za kompetencjami europejskimi. Importowanie zagranicznych kompetencji jest działaniem przeciwko rozwojowi naszych własnych kompetencji i na dłuższą metę jest czystym szaleństwem. Potrzebujemy tu znacznie więcej równowagi i mądrości. W Szwecji i ogólnie w Europie musimy więcej mówić o wadach sprowadzania zbyt dużej ilości wysoko wykwalifikowanej siły roboczej. Możemy budować dobrobyt z pomocą otwartości i konkurencji bez inwazji darmowej siły roboczej. Taka polityka grozi podważeniem innych wartości, które my, Europejczycy, cenimy i które również należy szanować. Musimy regulować wszystko w życiu. Nawet migrację zarobkową.