fbpx

Droga do Tiranny

Kultura - 11 lipca, 2024

Kilka dni temu w drodze do domu słuchałem jednej z najważniejszych hiszpańskich stacji radiowych, Cadena COPE. Podobno jest to stacja radiowa z katolicką linią redakcyjną – jest własnością Konferencji Episkopatu Hiszpanii – a zatem w dzisiejszym świecie powinna być bardziej zorientowana na konserwatywny lub prawicowy ruch europejski. Rozmawiali o sporcie. Hiszpania jest w półfinale Mistrzostw Europy w piłce nożnej. Drużyna koszykówki wywalczyła miejsce na Igrzyskach Olimpijskich w turnieju przedolimpijskim. Carlos Alcaraz przebrnął przez kolejną rundę Wimbledonu, a hiszpańscy kierowcy utrzymali swoją pozycję w weekend. Ogólnie rzecz biorąc, normalne.
Nagle rozmowa dziennikarzy i gospodarzy talk-show zeszła na temat wyborów we Francji; w ten sposób, bez żadnej potrzeby, w wymuszony sposób. Przypomniano, że Mbappé poprosił o głosowanie na antysemicki Front Ludowy, z którym Macron działał w koalicji w zeszłym tygodniu, między pierwszą a drugą turą. W tym słynnym programie sportowym świętowali „zwycięstwo demokracji” nad Rassemblement, podczas gdy ulice Francji płonęły – dosłownie – dla tych, którzy wygrali wybory.
Ale nawet więcej. Kolejnym krokiem było skomentowanie wypowiedzi bramkarza reprezentacji Hiszpanii, w których po naciskach ze strony całej prasy, sportowej i nie tylko, oraz portali społecznościowych, został zmuszony praktycznie do wycofania się z niektórych wcześniejszych wypowiedzi, w których ze zdrowego rozsądku i zapytany o wypowiedzi francuskiej gwiazdy, wskazał, że sportowcy nie powinni angażować się w spory partyzanckie. I tak dalej. Bramkarz piłkarski, elitarny sportowiec zobowiązany do opowiedzenia się po jednej ze stron, by poruszyć opinię publiczną. Dezaprobata jest niedozwolona. Przeciwne opinie nie są dozwolone. Żadna inna opinia nie jest dozwolona.
Victor Orbán, prezydent Węgier, udaje się do Kijowa, by spotkać się z Zełenskim. Nie publikują go żadne hiszpańskie media. Żadne media w brukselskiej bańce nie zwracają uwagi na fakt, że obecny przewodniczący Rady Unii jest w Kijowie, okazując swoje poparcie i jednocześnie wzywając, we własnym imieniu, do zbliżenia między stronami konfliktu (Rosją i Ukrainą) w celu przetestowania możliwości wynegocjowania rozwiązania.
Następnego dnia sam Orbán udał się do Moskwy, aby spotkać się z Putinem i przedstawić mu dokładnie te same zarzuty, co Zelensky’emu. W tym momencie cała hiszpańska prasa oskarżyła Orbána o bycie prorosyjskim, rozszerzając tę „plamę” na każdego, kto pewnego dnia zobaczył Orbána, zbliżył się do niego, współpracował z nim, wspierał go lub rozumiał, nawet jeśli te podejścia, współpraca lub wsparcie i zrozumienie odnosiły się do tak różnych kwestii, jak powstrzymanie nielegalnej imigracji, projekty mające na celu poprawę konkurencyjności europejskich przedsiębiorstw lub walka z „obudzonym” myśleniem i ideologią gender rozpowszechnioną w szkołach i na uniwersytetach.
Manipulacja establishmentowymi mediami, które Von der Leyen i jej Komisja Europejska chcą wspierać i subsydiować, stała się nie do zniesienia. Dlaczego? Niektórzy twierdzą, i coraz bardziej się z tym zgadzam, że powodem jest to, że wiedzą, że przegrywają.
Właściciele i menedżerowie tych mediów są częścią elit kierowniczych, które podejmują decyzje niezależnie od wyniku wyborów w różnych krajach Europy. Są oni zainteresowani jedynie utrzymaniem status quo. Oznacza to, że społeczeństwa europejskie stają się słabsze, mniej zakorzenione, mniej ustrukturyzowane.
Czy partie promujące obronę granic przed nielegalną imigracją osiągają lepsze wyniki? Organizują kampanię z „ludzkimi” raportami na temat życia tych, którzy szturmują granice. Że we Francji czy Anglii odbywają się wybory? Organizują kolejny, aby narzucić terror wśród elitarnych piłkarzy, aby stosowali się do oświadczeń w imieniu Mbappé. To szaleństwo. To koniec indywidualnej wolności. To droga do tyranii.