Wiele głębokich pomysłów i spostrzeżeń Burke’a i Actona jest nadal aktualnych…
Dwóch wybitnych myślicieli konserwatywno-liberalnych obchodziło niedawno urodziny, Edmund Burke (1729-1797) 12 stycznia i Lord John Acton (1834-1902) 10 stycznia. To dobra okazja, by przypomnieć, czego my w pierwszej ćwierci XXI wieku możemy się od nich nauczyć.
Rodzący się totalitaryzm rewolucji francuskiej
Burke był prawie pierwszą osobą, która dostrzegła destrukcyjne tendencje rewolucji francuskiej z 1789 roku. Uznał jednak, że poprzedzający go królewski absolutyzm dobiegł końca. Pytanie brzmiało, co by to zastąpiło:
Monarchia absolutna dobiegła końca. Wydało ostatnie tchnienie, bez jęku, bez walki, bez konwulsji. Cała walka, całe waśnie powstały później w związku z przedkładaniem demokracji despotycznej nad rząd o wzajemnej kontroli. Triumf zwycięskiej partii dotyczył zasad konstytucji brytyjskiej ( Reflections , Liberty Fund Edition, s. 159).
Burke słusznie widział, że wybór był między „demokracją despotyczną”, gdzie naród zastąpił króla, a „wzajemną kontrolą”, jak w Wielkiej Brytanii. To było między rewolucją a reformą, między Rousseau a Locke’em.
Burke rozpoznał rodzący się totalitaryzm francuskich rewolucjonistów, jakobinów:
Indywidualność jest pominięta w ich schemacie rządzenia. W sumie państwo. Wszystko odnosi się do wytwarzania siły; potem wszystko jest zaufane, aby z niego korzystać. Jest militarny w swojej zasadzie, w swoich maksymach, w swoim duchu i we wszystkich swoich ruchach. Państwo ma panowanie i podbój swoich jedynych celów — panowanie nad umysłami przez prozelityzm, nad ciałami przez broń ( Select Works , 3, s. 182).
Zrozumiał również, że to było obce, agresywne kredo. „Jeżeli twoje ręce nie będą spoczywać na mieczach, ich noże będą ci gardło” – pisał w liście z 1794 roku. „Nie ma medium — nie ma temperamentu — nie ma kompromisu z jakobinizmem” (Korespondencja , VIII, s. 104). Tak było również w przypadku krajów komunistycznych XX wieku, „Imperium Zła”, jak słusznie nazwał je prezydent Ronald Reagan. Zimna wojna polegała na tym, że trzymaliśmy ręce na naszych mieczach, żeby ich noże nie dotykały nam gardeł.
Rewizja Burke’a teorii umowy społecznej
Jednym z najbardziej niezwykłych pomysłów przedstawionych przez Burke’a była jego rewizja teorii umowy społecznej Locke’a. Zgodził się, że społeczeństwo ludzkie opiera się na umowie, ale nie była to umowa negocjowana między jednostkami, które akurat były tu i teraz, ale umowa napisana i podpisana przez historię, zawierająca sprawdzone w czasie zasady:
Społeczeństwo jest rzeczywiście kontraktem. Umowy podporządkowane, dotyczące przedmiotów okazjonalnych, mogą być rozwiązane dla przyjemności; ale państwo nie powinno być uważane za nic lepszego niż porozumienie partnerskie w handlu pieprzem i kawą, callico lub tytoniem, lub jakakolwiek inna tak niewielka troska, która ma zostać podjęta dla niewielkiego tymczasowego interesu i zostać rozwiązana przez fantazyjny stron. Należy na nią patrzeć z innym szacunkiem; ponieważ nie jest to partnerstwo w rzeczach służebnych tylko dla grubej zwierzęcej egzystencji o charakterze tymczasowym i nietrwałym. Jest to partnerstwo w całej nauce; partnerstwo we wszystkich dziedzinach sztuki; partnerstwo w każdej cnocie i w całej doskonałości. Ponieważ celów takiego partnerstwa nie można osiągnąć przez wiele pokoleń, staje się ono partnerstwem nie tylko między żyjącymi, ale między żyjącymi, zmarłymi i tymi, którzy mają się urodzić. Każda umowa każdego poszczególnego stanu jest tylko klauzulą w wielkiej pierwotnej umowie wiecznego społeczeństwa, łączącej naturę niższą z wyższą, łączącą świat widzialny i niewidzialny, zgodnie z ustaloną umową usankcjonowaną nienaruszalną przysięgą, która zawiera wszystkie fizyczne i wszystkie natury moralne, każda w wyznaczonym miejscu (Refleksje, s. 192–193).
Kiedy Robert Nozick opowiadał w Anarchy, State and Utopia o tym, jak państwo może powstać spontanicznie, bez naruszania praw jednostki, odniósł się do Carla Mengera . Ale tak naprawdę jest to również idea, za którą Burke zrewidował teorię umowy społecznej, rozszerzając ją w obu kierunkach, na przeszłe i nienarodzone pokolenia.
Wolność: praktyka, a nie zasada
Wielkim spostrzeżeniem Lorda Actona było to, że wolność jest praktyką, a nie abstrakcyjną zasadą. „To delikatny owoc dojrzałej cywilizacji” ( Selected Writings , Liberty Fund Edition, I, s. 5). Jego definicja wolności brzmiała:
zapewnienie, że każdy człowiek będzie chroniony przed wpływem władzy i większości, obyczajów i opinii, czyniąc to, co uważa za swój obowiązek. Państwo jest kompetentne do przydzielania obowiązków i wyznaczania granicy między dobrem a złem tylko w swoim bezpośrednim obszarze. Poza granicami rzeczy niezbędnych dla jego dobrobytu, może jedynie pośrednio pomóc w walce o życie, promując wpływy, które przeważają przeciwko pokusom, religię, edukację i dystrybucję bogactw ( Selected Writings , I, s. 7).
Acton ostrzegał przed ruchami politycznymi, które starały się odbudować społeczeństwo na podstawie dawnych krzywd, takich jak egalitaryzm. Dla egalitarystów demokracja oznaczała nieograniczoną suwerenność ludu. Acton uznał to za zepsucie zasady demokratycznej:
Prawdziwa demokratyczna zasada, że nikt nie będzie miał władzy nad narodem, ma oznaczać, że nikt nie będzie w stanie powstrzymać ani uniknąć jego władzy. Prawdziwa demokratyczna zasada, że lud nie będzie zmuszany do robienia tego, co mu się nie podoba, oznacza, że nigdy nie będzie wymagane tolerowanie tego, co mu się nie podoba. Prawdziwa demokratyczna zasada, że wolna wola każdego człowieka będzie tak nieskrępowana, jak to tylko możliwe, oznacza, że wolna wola zbiorowego ludu nie będzie niczym skrępowana ( Selected Writings , I, s. 80).
Dla Actona demokracja nie była ostatecznym celem. To był środek do ostatecznego celu, wolności. Ważne było nie to, żeby władzę polityczną sprawowali nasi rodacy, a nie cudzoziemcy, ale żeby była ograniczona, ograniczona:
Ilekroć ostatecznym celem państwa staje się pojedynczy określony cel, czy to korzyść klasy, bezpieczeństwo czy potęga kraju, największe szczęście największej liczby, czy też wsparcie jakiejkolwiek idei spekulacyjnej, państwo staje się na razie nieuchronnie absolutny. Sama wolność wymaga dla swej realizacji ograniczenia władzy publicznej, gdyż wolność jest jedynym przedmiotem, który przynosi jednakowe korzyści wszystkim i nie wywołuje szczerego sprzeciwu ( Selected Writings , I, s. 424).
Powodem, dla którego Szwajcaria jest najwolniejszym krajem na świecie (przynajmniej według Indeksu Wolności Człowieka ) jest decentralizacja, podział kompetencji między gminy, kantony i państwo federalne, a także kontrola sprawowana przez regularne referenda i silne tradycja wolności. Zasada ta jest również do pewnego stopnia ujęta w „zasadzie subsydiarności” Unii Europejskiej.
Zadanie historyka
Jedno z mało odnotowanych spostrzeżeń Actona dotyczyło wkładu starożytnych plemion germańskich w wolność:
Ich królowie, gdy mieli królów, nie przewodniczyli ich naradom; były czasami do wyboru; czasami były usuwane; i byli zobowiązani przysięgą działać zgodnie z ogólnym życzeniem. Prawdziwym autorytetem cieszyli się tylko na wojnie. Ten prymitywny republikanizm, który dopuszcza monarchię jako okazjonalny incydent, ale trzyma się zbiorowej supremacji wszystkich wolnych ludzi, władzy konstytucyjnej nad wszystkimi ukonstytuowanymi władzami, jest odległym zalążkiem rządu parlamentarnego ( Selected Writings , I, s. 30- 31).
Jak wskazałem w mojej ostatniej książce o konserwatywno-liberalnej tradycji politycznej, są to idee, które można znaleźć także w Heimskringla, islandzkiego kronikarza Snorriego Sturlusona , napisanym w latach dwudziestych XII wieku o walce między norweskimi królami a ich poddanymi. Brytyjski polityk i pisarz Daniel Hannan, Lord Hannan of Kingsclere, rozwinął te idee w swojej percepcyjnej pracy nad anglosaską tradycją polityczną How We Invented Freedom & Why It Matters (2013).
W swojej historii wolności Acton w fascynujący sposób podsumowuje konflikt między średniowiecznymi hierarchiami kościelnymi i feudalnymi, w których w końcu znaleziono równowagę, nie świadomie, ale powoli i mozolnie. To właśnie na podstawie tej równowagi wolność mogła rosnąć jako niezamierzona konsekwencja. Acton był przede wszystkim historykiem, a jego refleksje na temat stanowiska historyka i jego obowiązków są słusznie znane. Napisał do kolegi historyka, biskupa anglikańskiego Mandella Creightona:
Nie mogę zaakceptować twojego kanonu, że mamy osądzać papieża i króla inaczej niż inni ludzie, z przychylnym założeniem, że nie zrobili nic złego. Jeśli istnieje jakiekolwiek domniemanie, jest to przeciwna droga przeciwko posiadaczom władzy, rosnąca wraz ze wzrostem władzy. Odpowiedzialność historyczna musi nadrobić brak odpowiedzialności prawnej. Władza ma tendencję do korumpowania, a władza absolutna korumpuje absolutnie. Wielcy ludzie są prawie zawsze złymi ludźmi, nawet gdy wywierają wpływ, a nie autorytet: jeszcze bardziej, gdy doda się tendencję lub pewność korupcji przez autorytet. Nie ma gorszej herezji niż to, że urząd uświęca posiadacza. Jest to punkt, w którym spotykają się negacja katolicyzmu i negacja liberalizmu, zachowując wysokie święto, a cel uczy się uzasadniać środki ( Selected Writings , II, s. 383).
Te słowa są na czasie dzisiaj, kiedy władcy Chin i Rosji próbują stłumić wszelkie historyczne badania ohydnych zbrodni ich poprzedników. W Chinach zakazana jest monumentalna biografia Mao autorstwa Junga Changa i Jona Hallidaya; podobnie jak odkrywcza trylogia Franka Diköttera o komunistycznych Chinach. W Rosji władze zamknęły niedawno Memoriał, instytut poświęcony pamięci ofiar. Lenin, Stalin i Mao nigdy nie zostali postawieni przed sądem norymberskim, w przeciwieństwie do przywódców nazistowskich. Wszyscy umarli we śnie. Dlatego, jak zauważył Acton, odpowiedzialność historyczna musi nadrabiać brak odpowiedzialności prawnej.
The text was translated by an automatic system