Nagła śmierć prezydenta Iranu Ebrahima Raisiego w dziwacznej katastrofie helikoptera w odległej części kraju znacznie zagmatwała sytuację na Bliskim Wschodzie. Dwa miesiące temu eksperci ds. stosunków międzynarodowych mówili o „nieprzewidywalnym rozwoju” fatalnej katastrofy w i tak już napiętej sytuacji w regionie. Niektórzy ostrzegali, że upadek Raisiego – który w ciągu trzech lat urzędowania ugruntował ultrakonserwatyzm w irańskim społeczeństwie i wyznaczył jeszcze ostrzejszą linię polityki zagranicznej – jeszcze bardziej zradykalizuje dyskurs polityczny w Teheranie przeciwko USA i Izraelowi, gdy Iran wejdzie w napięty proces negocjacji między różnymi frakcjami przed przedterminowymi wyborami w celu nominowania nowego prezydenta.
Chociaż oficjalne przyczyny zestrzelenia prezydenckiego śmigłowca nie zostały podane do wiadomości publicznej, kilka kanałów politycznych i medialnych poinformowało, że głównym winowajcą są Stany Zjednoczone. Nie tylko dlatego, że śmigłowiec był produkcji amerykańskiej, ale także dlatego, że był stary i zużyty, podobnie jak cała irańska flota, której nie można odnowić z powodu zachodnich sankcji. Z drugiej strony, według analityków polityki zagranicznej, śmierć prezydenta zwiększyła również możliwość nowych protestów w kontekście próżni władzy w Teheranie. Zdjęcia irańskich kobiet tańczących do wiadomości o „Rzeźniku z Teheranu” krążyły w mediach społecznościowych wraz z kondolencjami od głów państw z całego świata.
Były prezydent Iranu Ebrahim Raisi, który zmarł 19 maja, był postrzegany jako potencjalny następca Najwyższego Przywódcy Rewolucji Islamskiej ajatollaha Chameneiego. Raisi był znany z krwawego stłumienia jednych z największych protestów w historii kraju i lobbowania w rozmowach nuklearnych ze światowymi mocarstwami, starając się o znaczne zwolnienia z sankcji USA w zamian za skromne ograniczenia w korzystaniu przez jego kraj z coraz bardziej zaawansowanej technologii. Stanowisku Ebrahima Raisiego sprzyjało również chaotyczne wycofywanie się wojsk amerykańskich z sąsiedniego Afganistanu, a także zmiany w polityce Białego Domu.
Były prezydent Raisi zwiększył napięcia w stosunkach z USA
Według Foreign Policy, w ciągu trzech lat urzędowania Raisi przyspieszył wzbogacanie uranu i sprawił, że Iran stał się jeszcze wyraźniejszym antagonistą USA. Stało się to po tym, jak jego poprzednik, Hassan Rouhani, dążył do rozluźnienia stosunków kraju z Zachodem, szczególnie w kwestii irańskiej polityki nuklearnej. W tym samym czasie, pod przywództwem Raisiego, Iran wspierał Rosję w jej wojnie przeciwko Ukrainie poprzez masowy eksport dronów Shahed i artylerii, a także zintensyfikował działania wojskowe przeciwko Izraelowi po ataku Hamasu na ten kraj w październiku 2023 r., przeprowadzając masowe ataki dronów i rakiet na Izrael zaledwie miesiąc przed jego śmiercią.
W kraju, zaledwie rok po rozpoczęciu kadencji, Raisi narzucił surowsze egzekwowanie irańskiego „prawa o hidżabie i czystości”. Aresztowanie młodej, urodzonej w Iranie Kurdyjki Ahsy Amini przez policję za naruszenie tych ograniczeń dotyczących kobiet i jej śmierć w więzieniu zapoczątkowały długi ciąg protestów, które okazały się największym wyzwaniem dla klerykalnych władców Iranu od czasu rewolucji islamskiej w 1979 roku. Według organizacji praw człowieka zginęły wówczas setki osób, a wiele kobiet, które pochowały wówczas członków rodziny, opublikowało w mediach społecznościowych filmy, na których piją i tańczą na cześć śmierci „Rzeźnika z Teheranu”.
Międzynarodowi eksperci polityczni ocenili, że niezależnie od tego, kto zastąpi Raisiego, strategia realizowana przez byłego prezydenta raczej nie ulegnie zmianie, ponieważ umocniła się na wyższych szczeblach irańskiego przywództwa politycznego i duchownego. Pewne jest to, że z krótkiej listy potencjalnych następców Chameneiego, jedynym wymienionym był jego szef Mojtaba. Strażnicy Rewolucji próbowali wykorzystać ten incydent do dalszego wzmocnienia swojej pozycji na szczycie irańskiego państwa, a istnieje nawet możliwość, że tragedia może pozostawić niewielkie otwarcie dla nowych ruchów protestacyjnych.
Przesłania kandydatów na prezydenta, populizm w wariancie islamistycznym
Według rumuńskiego profesora stosunków międzynarodowych Valentina Naumescu, byłego sekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w Bukareszcie, śmierć Ebrahima Raisiego naruszyła kruchą równowagę sił w teokratycznym reżimie w Teheranie. Valentin Naumescu zwrócił uwagę, że w katastrofie helikoptera, w której zginął Raisi, zginął również minister spraw zagranicznych Hossein Amir-Abdollahian, który koordynował agresywną politykę zagraniczną Iranu, był również twardogłowym i bliskim Islamskiej Gwardii Rewolucyjnej, budzącej strach grupy paramilitarnej, za pośrednictwem której ajatollahowie kontrolują kraj żelazną ręką. Hosseinowi Amir-Abdollahianowi można przypisać wynegocjowanie udanego pojednania z Arabią Saudyjską i utrzymanie dość napiętych stosunków z Pakistanem na równi pochyłej. Rumuński ekspert ds. stosunków międzynarodowych wyjaśnił również, że nowy prezydent powinien zostać mianowany w ciągu 50 dni od śmierci poprzedniego, co jest bardzo krótkim czasem, w którym obozy władzy w Teheranie powinny wynegocjować, kto zastąpi Raisiego. Według cytowanego źródła, może to jeszcze bardziej zradykalizować pozycję Iranu za granicą.
„To nie procedura jest niejasna, ale konsekwencje wywołane wewnątrz autorytarnego reżimu w Teheranie przez to przełomowe wydarzenie. W ciągu najbliższych 50 dni nastąpi zatem tymczasowe przywództwo wykonawcze i możliwa intensywna wewnętrzna rywalizacja między istniejącymi frakcjami, z których każda będzie próbowała zdobyć wewnętrzną sympatię i zaufanie poprzez dyskurs jak najbardziej nieprzejednany wobec Izraela i Stanów Zjednoczonych (populizm w jego islamskiej odmianie). Irańska teokracja zwykle działała w oparciu o planowanie, skrystalizowane decyzje i nominacje na długo przed tym, zanim zostały one formalnie opakowane w „powszechne wybory”. Tym razem nie sądzę, aby reżim przygotował rozwiązanie dla sukcesji omówionej i uzgodnionej przez wszystkie frakcje, umiarkowane lub radykalne” – napisał rumuński ekspert na swojej stronie na Facebooku.
Władze w Teheranie nie ogłosiły jeszcze oficjalnie przyczyn katastrofy helikoptera, w której zginęło dziewięć osób, w tym prezydent i minister spraw zagranicznych. Ale Kreml zidentyfikował winowajcę: Stany Zjednoczone, które poprzez sankcje nałożone na Teheran uniemożliwiły wyposażenie irańskiej floty powietrznej.
„Amerykanie tego nie uznają, ale faktem jest, że inne kraje, wobec których USA ogłosiły sankcje, nie otrzymują części zamiennych do amerykańskiego sprzętu, w tym lotniczego”(…)
„Mówimy o celowym wyrządzaniu szkody zwykłym obywatelom, którzy korzystają z tych pojazdów, a gdy części zamienne nie są dostarczane, jest to bezpośrednio związane ze spadkiem poziomu bezpieczeństwa” – powiedział rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow.
Potwierdziły to zdjęcia wraku helikoptera nadane przez irańskie media z miejsca katastrofy, pokazujące śmigłowiec Bell 212 rozbijający się w górach. Według Financial Times, prawdziwym „winowajcą” jest przestarzała flota powietrzna, która jest „metaforą całego reżimu w Teheranie”.
Przez lata blokowany przez zachodnie sankcje, Iran nie był w stanie odnowić swojej floty i nie miał dostępu do części zamiennych i kontraktów serwisowych.
„Irańska flota powietrzna jest metaforą całego reżimu” – powiedział Ali Ansari, założyciel Instytutu Studiów Irańskich na Uniwersytecie St Andrews.
„Jest stary, nie powinien być w stanie latać, a jednak to robi – dopóki nie przestanie” – powiedział Financial Times.
Reformator i ultrakonserwatysta w wyborach prezydenckich w Iranie
5 lipca w Iranie rozpoczęła się druga tura wyborów prezydenckich. W drugiej turze tych wyborów reformatorski kandydat Masoud Pezeshkian i ultrakonserwatywny Saeed Jalili, który zajął drugie miejsce w pierwszej turze, zmierzyli się w wyścigu o następcę Ebrahima Raissiego. W całym Iranie, od Morza Kaspijskiego na północy po Zatokę Perską na południu, około 61 milionów wyborców stawiło się w 58 638 lokalach wyborczych. Zgodnie z oczekiwaniami, sondaże były uważnie obserwowane za granicą, ponieważ Iran znajduje się w centrum kilku kryzysów geopolitycznych, od wojny w Strefie Gazy po sprawę nuklearną, w której Teheran jest w konflikcie z krajami zachodnimi, zwłaszcza z USA. W obliczu niezadowolenia społecznego, zwłaszcza z powodu stanu gospodarki, która mocno ucierpiała w wyniku sankcji, wybory mające zastąpić Ebrahima Raissiego zostały zorganizowane w pośpiechu. Frekwencja w pierwszej turze, która odbyła się tydzień temu, wyniosła 39,92% z 61 milionów wyborców. Oznacza to najniższą frekwencję w Iranie od 45 lat, co jest dalekie od około 80% frekwencji w wyborach prezydenckich pod koniec XX wieku. Opozycja w Iranie, a także w diasporze, wezwała obywateli do bojkotu wyborów, twierdząc, że obóz konserwatywny i reformatorski to dwie strony tego samego medalu.
„Całkowicie fałszywe jest przekonanie, że ci, którzy nie głosowali w pierwszej turze, są przeciwko systemowi” – powiedział Najwyższy Przywódca Ajatollah Ali Chamenei, który wezwał wyborców do pójścia do urn w środę.
Kim jest nowy prezydent Iranu?
W pierwszej turze głosowania, która odbyła się 28 czerwca, czterech kandydatów zostało uznanych za uprawnionych do wzięcia udziału w wyborach na miejsce Ebrahima Raissiego, a irańska Rada Strażników Rewolucji odrzuciła dwóch innych. Reformatorski poseł Masoud Pezeshkian, 69-letni chirurg, zajął pierwsze miejsce z 42,4% głosów, w porównaniu do 38,6% dla Saeeda Jalili, który zajął drugie miejsce. Pezeshkian potwierdził swoją lojalność wobec islamskiej republiki. Wezwał do większej otwartości Iranu w stosunkach z Zachodem i opowiedział się za „konstruktywnymi relacjami” z Waszyngtonem i krajami europejskimi, aby „wyprowadzić Iran z izolacji”. Masoud Pezeshkian cieszył się poparciem byłych prezydentów Mohammada Chatamiego, reformatora, i Hassana Rouhaniego, umiarkowanego.
Przeciwnikiem Masouda Pezeshkiana w drugiej rundzie był ultrakonserwatywny Saeed Jalili, lat 58. Dżalili jest znany ze swojej nieugiętej postawy wobec zachodnich mocarstw. Poparł go Mohammad-Bagher Ghalibaf, konserwatywny przewodniczący parlamentu, który zajął trzecie miejsce z 13,8% głosów w pierwszej turze. Jako były negocjator w sprawie programu nuklearnego, Dżalili utrzymuje swoje nieprzejednane stanowisko wobec Zachodu, argumentując, że Teheran nie potrzebuje porozumienia w sprawie irańskiego programu nuklearnego, podpisanego w 2015 r. z USA i innymi światowymi mocarstwami. Said Dżalili ostro potępił porozumienie, które nałożyło ograniczenia na działalność nuklearną Teheranu w zamian za złagodzenie sankcji, mówiąc, że „naruszyło ono czerwone linie Teheranu”, akceptując „nietypowe inspekcje” w irańskich ośrodkach nuklearnych.
Nowym prezydentem Iranu wybranym 5 lipca został Masoud Pezeshkian, który pokonał swojego konserwatywnego rywala Saeeda Jalili. Spośród 30 milionów oddanych głosów, Pezeshkian otrzymał 53,3%, a Saeed Jalili 44,3%.
„Liczenie głosów zostało zakończone, a kandydaci zostali poinformowani o wynikach. Pezeshkian ma przewagę około trzech milionów głosów nad swoim przeciwnikiem Saeedem Jalili, twardogłowym”, powiedziały źródła, które poprosiły o anonimowość.
Wybór Masouda Pezeshkiana będzie miał niewielki wpływ na politykę islamskiej republiki. Nowy prezydent będzie ściśle zaangażowany w wybór następcy ajatollaha Alego Chamenei, 85-letniego najwyższego przywódcy Iranu, który podejmuje wszystkie decyzje w najważniejszych kwestiach państwowych. Jednocześnie prezydent Iranu ma ograniczone uprawnienia: jego zadaniem jest realizacja szerokich wytycznych polityki rządu określonych przez ajatollaha Alego Chamenei.