Europa przechodzi przez bardzo wrażliwy kulturowo okres. Jego judeochrześcijańskie korzenie są kwestionowane przez silną interwencję najbardziej ekstremistycznych odłamów kultury islamskiej. Rzeczywiście, w ostatnich miesiącach wzrosła presja ze strony imigrantów, w tym imigrantów drugiego i trzeciego pokolenia, którzy chcą narzucić szariat, święte prawo wywodzące się z Koranu i stosowane w religijnych państwach Bliskiego Wschodu i Azji, na demokratyczny porządek naszych demokracji. Żądania islamistów są wyrażane w formie demonstracji, bardzo często gwałtownych: demonstranci wychodzą na ulice, place i okupują uniwersytety i placówki edukacyjne, gloryfikując kalifat, domagając się prawa szariatu, solidaryzując się z Palestyną i Hamasem, w całkowicie antysemickim poglądzie, który chce pozbawić Izrael prawa do istnienia.
Europa w natarciu
W Hamburgu, w Niemczech, 27 kwietnia tysiące ekstremistów wyszło na ulice miasta, aby demonstrować na rzecz prawa szariatu. W rzeczywistości sytuacja w Niemczech jest bardzo złożona: według lokalnych władz istnieje około 500 osobistości powiązanych z radykalnym islamem. Co więcej, inicjatywa została zorganizowana przez Muslim Interaktiv, bardzo „fajną” organizację z tysiącami zwolenników w mediach społecznościowych: jej celem jest szerzenie nauk Koranu poprzez świat komunikacji, skierowany do najłatwiej manipulowanych sektorów populacji: młodych i bardzo młodych. W ostatnich dniach doszło do ataku na synagogę w Warszawie. Sytuacja we Włoszech nie jest lepsza. Na wielu uniwersytetach propalestyńscy demonstranci postanowili okupować budynki i blokować zajęcia, aby domagać się zniesienia umów o współpracy akademickiej między włoskimi i izraelskimi uniwersytetami. W wielu przypadkach mniejszość studentów znalazła wsparcie ze strony lewicowych ekstremistów, a nawet byłych islamskich terrorystów, co doprowadziło do fizycznych konfrontacji z siłami policyjnymi. Podobną sytuację można zaobserwować we Francji, gdzie przemoc pojawia się w wielu szkołach i na uniwersytetach. Jest to sytuacja nie do zniesienia zarówno dla większości studentów, którzy zbyt często są zakładnikami ekstremistycznych mniejszości, jak i dla porządku publicznego, do tego stopnia, że nawet premier Francji Gabriel Attal, który należy do Odrodzenia, tej samej socjaldemokratycznej partii co prezydent Emmanuel Macron, został zmuszony do wypowiedzenia się przeciwko rosnącej eskalacji przemocy popełnianej w imię Allaha. Oczywiście, pomimo bycia socjalistą, Attal został również oskarżony o rasizm i używanie islamofobicznego języka.
Próba islamizacji Europy
Innymi słowy, Europa, a zwłaszcza te kraje, które od lat rządzone są przez partie lewicowe, odczuwają wszystkie negatywne skutki „braku granic” i ultra-imigracyjnej polityki, która zawsze sprzyjała niekontrolowanemu i bezwarunkowemu napływowi migrantów z Afryki i Azji, ze zbyt słabymi planami ich przyjęcia i integracji z naszą kulturą. Dało to początek prawdziwym ruchom, które nie są zintegrowane z naszą kulturą i które chcą narzucić, nawet w naszych demokracjach, takie same warunki życia jak w ich krajach pochodzenia, gdzie polityka jest podporządkowana myśleniu religijnemu, czasem ekstremistycznemu. Wszystko to zagraża naszej kulturze i tradycjom, naszemu społeczeństwu, które opiera się na zupełnie innych zasadach i naukach. Chodzi o to, że najbardziej ekstremistyczne odłamy religii islamskiej dostrzegły w teorii „braku granic” krajów europejskich doskonałą okazję do swobodnego wejścia na nasz kontynent i podjęcia próby dokończenia procesu islamizacji Europy, o którym fundamentaliści marzyli od wieków. Największym ryzykiem jest osiągnięcie nieodwracalnego punktu bez powrotu: kontynuowanie tej ścieżki w rzeczywistości sprowokuje coraz większą presję kultury islamskiej na nasze instytucje, której może zapobiec jedynie zwycięstwo prawicy w następnych wyborach europejskich.