Nowe doniesienia Wall Street Journal przywodzą na myśl niektóre sprawy sądowe w Islandii…
Dzisiejsze Wall Street Journal się psuje i niesamowita historia na pierwszej stronie, wynik długiego i dokładnego śledztwa prowadzonego przez jej dziennikarzy: W Stanach Zjednoczonych od 2010 roku ponad 130 sędziów federalnych wysłuchało spraw dotyczących spółek, w których posiadali akcje, zamiast rezygnować, tak jak powinni, na mocy prawo. Sędziowie byli mianowani przez prawie każdego amerykańskiego prezydenta, od Lyndona B. Johnsona po Donalda Trumpa. Co być może bardziej interesujące, około dwie trzecie ich orzeczeń było na korzyść spółek, w których posiadali akcje. W Nowym Jorku sędzia Edgardo Ramos, akcjonariusz Exxon, zdecydował m.in. z rekomendacji sądu arbitrażowego, że towarzystwo ubezpieczeniowe powinno zapłacić Exxonowi 25 mln, dodając do rachunku 8 mln odsetek. W Kolorado sędzia Lewis Babcock wraz z rodziną posiadał udziały w spółce zależnej Comcast oraz w sprawie sądowej orzeczonej na korzyść Comcast. W Ohio sędzia Julia Smith Gibbons napisała opinię na korzyść Ford Motor w sporze, podczas gdy jej mąż miał udziały w firmie. Po tym, jak ona i dwóch innych sędziów w panelu wysłuchali argumentów w sprawie, ale zanim wydali wyrok, doradca finansowy jej męża kupił dwie części akcji Forda dla funduszu emerytalnego swojego klienta. Z raportu WSJ wydaje mi się, że niektórzy amerykańscy sędziowie zrobili to nieumyślnie (tak jak niektóre osoby, nad którymi na co dzień zasiadają w sądzie, robiły coś nieumyślnie). Co więcej, w wielu przypadkach być może te same decyzje podjęliby inni sędziowie, nie mający żadnego interesu finansowego w danych spółkach. Ale wydaje się, że wszyscy ci sędziowie federalni naruszyli zasadę, zawartą zarówno w prawie amerykańskim, jak i europejskim, że obywatele mają prawo do sprawiedliwego przesłuchania przez sędziów, których niezawisłość i bezstronność nie budzą wątpliwości.
Bankier oceniany przez byłych akcjonariuszy
Wydaje się, że niektórzy sędziowie islandzcy również naruszyli tę zasadę, a przynajmniej tak orzekł Europejski Trybunał Praw Człowieka. W lutym 2020 r. Trybunał orzekł na korzyść islandzkiego menedżera banku, Sigridur E. Sigfusdottir, który został skazany przez panel pięciu sędziów Sądu Najwyższego za oszustwo poprzez nadużycie pozycji oraz pomocnictwo i podżeganie do manipulacji na rynku. Dwóch z tych sędziów posiadało udziały w jej banku przed jego upadkiem w 2008 r., gdy bank islandzki upadł, kiedy wszystkie trzy główne banki w Islandii upadły. Nierozważne zarządzanie bankami było powszechnie postrzegane jako główna przyczyna upadku, chociaż banki islandzkie tylko upadły po tym, jak Zarząd Rezerwy Federalnej USA odmówił Centralnemu Bankowi Islandii takiej samej pomocy w zakresie płynności, jaką udzielił trzem skandynawskim bankom centralnym, oraz po tym, jak rząd brytyjski zamknął oddziały i filie islandzkich banków w Wielkiej Brytanii, prezentując ogromny pakiet ratunkowy do wszystkich innych brytyjskich banków. Nieprzyzwyczajeni do przeciwności losu w swoim dotychczas zamożnym i spokojnym kraju Islandczycy byli wstrząśnięci i oszołomieni po upadku, a powszechne wezwania do odnalezienia winowajców i ich surowego ukarania. Powołano specjalnego prokuratora, który zaczął badać działalność trzech banków przed upadkiem, w tym Landsbanki, gdzie Sigfusdottir był dyrektorem bankowości korporacyjnej.
Specjalny Prokurator odkrył, że Sigfusdottir brał udział w transakcji, która miała miejsce na krótko przed upadkiem: Landsbanki pożyczył islandzkiemu inwestorowi znaczną sumę pieniędzy na zakup akcji banku, przejmując zabezpieczenie w samych akcjach oraz w niektórych dodatkowych akcjach należących do inwestor. Prokurator Specjalny uznał to za przypadek manipulacji na rynku: bank stara się sztucznie utrzymać cenę rynkową swoich akcji. W 2013 roku oskarżył Sigfusdottira i dwóch innych członków komisji kredytowej Landsbanki, którzy zatwierdzili transakcję. Zarzuty dotyczyły, po pierwsze, oszustwa polegającego na nadużyciu pozycji, a po drugie, pomocy i podżegania do manipulacji na rynku.
W 2014 roku Sigfusdottir został uniewinniony przez Sąd Okręgowy w Reykjaviku. Prokurator Specjalny złożył apelację do Sądu Najwyższego, który w 2015 roku uchylił ten wyrok. Uznał ją za winną obu zarzutów i skazał na 18 miesięcy więzienia. W swojej decyzji stwierdził, że „nieostrożne decyzje Sigfusdottir dotyczące udzielania pożyczek mogły zatem spowodować straty finansowe dla dużych i mniejszych udziałowców Wysp Landsbanki, a także dla ogółu społeczeństwa”. Tutaj niektórzy sędziowie naprawdę mówili o sobie, jak ujawniono w 2016 roku. Następnie do prasy wyciekło, że trzech sędziów Sądu Najwyższego, którzy skazali Sigfusdottira, posiadało akcje islandzkich banków przed upadkiem. Markus Sigurbjornsson był właścicielem znacznej ilości akcji Glitnir, z których większość sprzedał w 2007 roku, podczas gdy jego koledzy Vidar M. Matthiasson i Eirikur Tomasson posiadali akcje Landsbanki, Matthiasson znaczną ilość, a Tomasson mniej; po upadku ich zapasy stały się bezwartościowe. Przynajmniej niektórzy sędziowie nie ujawnili swojej własności tych akcji banku Komisji Postępowania Sądowego, do czego byli zobowiązani na mocy prawa. Następnie Sigfusdottir skierowała swój wyrok skazujący do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, wskazując, że zgodnie z Europejską Konwencją Praw Człowieka przysługuje jej prawo do rzetelnego procesu sądowego przez niezawisły i bezstronny sąd oraz twierdząc, że prawo to zostało naruszone.
Sąd w Strasburgu stwierdził, że rzeczywiście prawo Sigfusdottir do rzetelnego procesu zostało naruszone przez fakt, że jeden z sędziów rozstrzygających jej sprawę, Matthiasson, posiadał przed krachem znaczne akcje w Landsbanki (o wartości około 63 000 euro przed upadkiem, ale kupił za znacznie wyższą cenę, 18-krotność miesięcznej pensji sędziego Sądu Najwyższego), podczas gdy Tomasson posiadał tylko kilka akcji w tym samym banku (o wartości około 13 000 euro), przy czym kwota ta jest niższa od minimalnego wymaganego do ujawnienia Komisji Postępowania Sądowego, a Sigurbjornsson posiadali akcje w innym banku (o wartości 9-krotności miesięcznego wynagrodzenia sędziego Sądu Najwyższego). Ponadto dzieci Sigurbjornssona posiadały kilka udziałów w Landsbanki, ale niewielką ilość. Tak więc, stwierdził Trybunał w Strasburgu, tylko Matthiasson nie zdał testu na obiektywną stronniczość wyartykułowanego w wielu orzeczeniach Trybunału. Trybunał nie stwierdził jednak subiektywnej stronniczości w języku przyjętym przez Sąd Najwyższy, jak twierdził również Sigfusdottir. Przyznał Sigfusdottirowi 12 000 euro odszkodowania i 5000 euro kosztów. Następnie Islandia uregulowała roszczenia pięciu innych bankierów, Sigurjona Th. Arnason, Ivar Gudjonsson, Sigurthor Ch. Gudmundsson, Margret Gudjonsdóttir i Karl E. Wernersson, których prawa zostały naruszone w sposób podobny do Sigfusdottir, płacąc każdemu z nich 12 000 euro odszkodowania i dodatkową kwotę kosztów, zależnie od każdej sprawy.
Urzędnik oceniany przez byłych akcjonariuszy
Warto zauważyć, że Europejski Trybunał Praw Człowieka uważa 13 000 euro za tak znikomą kwotę, że nie wpłynie to na bezstronność sędziego posiadającego i tracącego taką ilość akcji w banku, podczas gdy w dzisiejszym raporcie WSJ niektórzy Sędziów, o których mowa, posiadało jeszcze mniejsze kwoty w akcjach spółki. Bardziej prawdopodobną zasadą wydaje się to, że sędzia posiadający dowolną ilość akcji w spółce powinien zawsze ponownie przeprowadzić spór prawny, w który spółka byłaby zaangażowana. Tak czy inaczej, zarówno raport WSJ na temat sędziów federalnych w USA, jak i niedawna decyzja Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie wniosku Sigfusdottira są istotne, przedstawiam w innej islandzkiej sprawie, sprawę Baldura Gudlaugssona, byłego stałego sekretarza islandzkie Ministerstwo Finansów. Już jako zamożny prawnik, zanim został urzędnikiem państwowym, Gudlaugsson, na krótko przed upadkiem banku w 2008 r., sprzedał wszystkie swoje udziały w Landsbanki, wówczas warte około 1,5 miliona euro. W 2012 r. został skazany przez Sąd Najwyższy za przestępstwo insider i skazany na dwa lata więzienia, a dochód z jego sprzedaży został skonfiskowany. Jednym z sędziów Sądu Najwyższego orzekających w jego sprawie był ten sam Matthiasson, który skazał Sigfusdottira. Innymi słowy, Gudlaugsson, któremu w ostatniej chwili udało się uniknąć straty na swoich akcjach Landsbanki (a przynajmniej tak mu się wydawało), został osądzony przez kogoś, kto stracił całą wartość jego akcji Landsbanki. Mimo że strata Matthiassona w wysokości 63 000 euro była znacznie mniejsza niż 1,5 miliona euro, których Gudlaugsson próbował uniknąć, była to znacząca suma dla każdego zwykłego człowieka.
Wydaje mi się, że właśnie z tego powodu, chociaż ujawniony długo po skazaniu Gudlaugssona (i bezskutecznym wniesieniu do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka), naruszono jego prawo do rzetelnego procesu sądowego przez niezawisły i bezstronny sąd. . Było kilka innych poważnych błędów w procesie przeciwko niemu. Kiedy Gudlaugsson został w 2000 r. mianowany na stanowisko Stałego Sekretarza w Ministerstwie Finansów, posiadał już znaczne udziały w islandzkiej linii żeglugowej. W 2005 roku firma zmieniła właściciela i jako zapłatę jej udziałowcy otrzymali udziały w Landsbanki. Gudlaugsson od dawna uważał, zgodnie ze swoimi zeznaniami w sądzie, że dla niego jako Stałego Sekretarza w Ministerstwie Finansów niewygodne jest posiadanie udziałów w banku, nawet jeśli sektor bankowy jest w gestii Ministerstwa Gospodarki, a nie Ministerstwo Finansów, ale odłożył decyzję w tej sprawie. Gudlaugsson zwrócił również uwagę, że trudności islandzkich banków i ryzyko posiadania w nich akcji (odzwierciedlające się w ich wysokim spreadzie swapów ryzyka kredytowego) były w 2008 r. powszechną wiedzą, szeroko omawianą publicznie. Sprzedając swoje akcje, nie posiadał więc żadnych uprzywilejowanych informacji o zbliżającej się awarii Landsbanki. Rzeczywiście, IFSA zbadała jego sprzedaż akcji i ustaliła, jak ogłosiła mu w maju 2009 r., że nie podejmie dalszych działań w tej sprawie, o ile nie zostaną przedstawione nowe informacje. Gudlaugsson argumentował, że nie przedstawiono żadnych istotnych nowych informacji, gdy kilka miesięcy później IFSA nagle zdecydowała o ponownym otwarciu sprawy, przekazując ją następnie Specjalnemu Prokuratorowi, który go oskarżył. (Należy dodać, że w tym samym czasie, gdy IFSA postanowiła nie podejmować dalszych działań przeciwko Gudlaugssonowi, władzę objął nowy lewicowy rząd, z zagorzałym starym socjalistą na stanowisku ministra finansów, a Gudlaugsson, być może niezbyt mądrze , dobrowolnie odmówił zrzeczenia się stanowiska Stałego Sekretarza).
Co więcej, co dziwne, Sąd Najwyższy uznał Gudlaugssona winnym popełnienia innego przestępstwa niż to, o które został oskarżony. W ustawie o regulacji finansowej rozróżnia się trzy rodzaje osób mających dostęp do informacji poufnych: osoby mające podstawowe informacje, takie jak pracownicy banków i innych instytucji finansowych; tymczasowych wtajemniczonych, którzy ze względu na swoje stanowisko dowiadują się o czymś, co nie jest powszechnie znane; oraz wtórni insiderzy, którzy w jakiś sposób otrzymują informacje, być może przypadkowo lub z przecieków, zarówno od pierwotnych, jak i tymczasowych insiderów. Gudlaugsson został oskarżony przez Specjalnego Prokuratora o to, że był drugorzędnym informatorem, który natknął się na informacje, a nie tymczasowym informatorem. To ważne rozróżnienie. Zgodnie z islandzkim prawem, tymczasowi wtajemniczeni muszą być zarejestrowani na liście wtajemniczonych i muszą być o tym powiadomieni, a także mają prawo do zgłaszania uwag lub sprzeciwu wobec tej rejestracji. W związku z tym obrona Gudlaugssona była skierowana przeciwko zarzutowi, że był drugorzędną osobą poufną naruszającą zaufanie. Ale Sąd Najwyższy uznał go za tymczasowego informatora, który jako taki dopuścił się wykroczenia. Skazanie nie było zgodne z zarzutem, jak przekonująco argumentuje emerytowany sędzia Sądu Najwyższego Jon S. Gunnlaugsson w niedawnej książce When Justice Failed (tak nazywa się angielski fragment). Te kwestie zostały również poruszone w zdaniu odrębnym przez sędziego Sądu Najwyższego Olafura B. Thorvaldssona, który chciał uniewinnić Gudlaugssona.
Były premier oceniany przez byłych akcjonariuszy
Należy podkreślić, że w sprawie Gudlaugssona nie chodziło tak naprawdę o to, czy przezorne było z jego strony posiadanie akcji banku w okresie pełnienia funkcji sekretarza stanu w Ministerstwie Finansów, czy ich sprzedaż w obliczu nasilającego się kryzysu finansowego, czy też odmowa ustąpić ze stanowiska w ministerstwie po objęciu władzy przez nowy lewicowy rząd. Ewentualny brak osądu nie jest przestępstwem. Gudlaugsson miał nieszczęście być prawie pierwszą osobą ściganą po upadku banku, kiedy Islandczycy wciąż byli źli i zdezorientowani, szukając sprawców. Ale rządy prawa nie powinny dotyczyć public relations. Sprawa Gudlaugssona dotyczyła tego, czy Specjalny Prokurator dostarczył wystarczających dowodów na to, że oskarżony, występując w charakterze drugorzędnego informatora, był winny wykroczenia wewnętrznego. Chodziło również o to, co można uznać jedynie za rażący błąd Sądu Najwyższego, skazanie Gudlaugssona za coś, o co nie został oskarżony. Po trzecie, w świetle dzisiejszych rewelacji w Wall Street Journal i niedawna decyzja Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Sigfusdottir przeciwko Islandii, dotyczy również tego, czy Gudlaugsson widział naruszenie jego prawa do rzetelnego procesu sądowego przez niezależny i bezstronny sąd.
Być może nie jestem bezstronny, ponieważ jestem starym przyjacielem Gudlaugssona. Ale gdybym był sędzią, usunąłbym się od każdej sprawy, w którą byłby zamieszany. Ostrożny i sumienny Gudlaugsson jest jednak ostatnią osobą w moim kręgu przyjaciół, po której spodziewałbym się, że trafi do więzienia, a wizyta go tam, tak jak kiedyś, była prawie nierealna. Nie ma to jednak żadnego związku z faktami jego sprawy, które są jasne i niepodważalne. Dzisiejsze rewelacje w Wall Street Journal Przypomnijmy też sprawę Geira H. Haarde, premiera w latach 2006–2009, który w 2012 roku został skazany przez większość Sądu Stanu Cywilnego (dziewięciu sędziów przeciwko sześciu) za złamanie konstytucji w celu omawiania ważnych spraw na posiedzeniach ministrów , ponieważ na takich spotkaniach nigdy nie umieszczał w porządku obrad zbliżającego się kryzysu bankowego. Sam w sobie jego przekonanie w tej drobnej lub nawet drobnej sprawie było niemal farsą, jak argumentowałem w tym czasie w Wall Street Journal . Ale interesujący fakt, ujawniony dopiero w 2016 r., jest taki, że trzech sędziów w większości w sądzie oskarżycielskim, Markus Sigurbjornsson, Vidar M. Matthiasson i Eirikur Tomasson, posiadało udziały w upadłych bankach, podczas gdy Sigurbjornsson również zatrzymał część pieniądze w funduszu rynku pieniężnego. Stracili wartość wszystkich swoich akcji, a Sigurbjornsson stracił część swoich pieniędzy w Funduszu Rynku Pieniężnego. W środku kryzysu Haarde postanowił nie ratować banków, ale je zamknąć, przenosząc operacje krajowe do nowych banków i poddając zagraniczne filie restrukturyzacji. Czy fakt, że trzej sędziowie, którzy rozpoznawali sprawę przeciwko Haarde, bez wiedzy opinii publicznej stracili znaczne kwoty pieniędzy w wyniku jego decyzji, naruszał jego prawo do rzetelnego procesu sądowego przez niezawisły i bezstronny sąd? Argumenty za pozytywną odpowiedzią są oczywiste. Ciekawe byłoby wysłuchanie argumentów przemawiających za negatywną odpowiedzią.
The text was translated by an automatic system