![](https://www.theconservative.online/wp-content/uploads/2025/02/lake-640x427.jpg)
Za codziennymi problemami związanymi z przestępczością, migracją i gospodarką, w Europie czai się potencjalna katastrofa związana z zaopatrzeniem w wodę. Mniej niż 40 proc. jezior, rzek i wód przybrzeżnych w UE jest w dobrym stanie ekologicznym, a zaledwie 26 proc. jest uważanych za niezanieczyszczone chemicznie. Ta ostatnia liczba spadła o siedem punktów od 2015 roku, wskazując na niepokojący spadek jakości wody w krótkim okresie czasu. Wszystko to wynika z raportu opublikowanego przez Komisję Europejską na początku lutego, w którym zbadano zasoby wodne kontynentu.
W politycznie spolaryzowanym świecie łatwo jest zapomnieć o kluczowym znaczeniu kwestii ekologicznych i środowiskowych oraz o tym, jak wpływają one na nasze społeczeństwo, zwłaszcza że debata na temat stanu otaczającej nas przyrody ma tendencję do skłaniania się ku dalekosiężnym programom klimatycznym. Konserwatyści nie mogą zaniedbywać zrozumienia znaczenia zdrowej wody dla zrównoważonego rozwoju upraw i dla przyszłych pokoleń naszych narodów, które będą mogły chodzić po tych samych bujnych lasach i łąkach, co my dzisiaj.
Nieuzasadnione zaniedbanie tematów środowiskowych, które jest niestety powszechne w prawicy, zostało, jak się okazuje, zademonstrowane po ogłoszeniu samego komisarza, który przedstawił raport na temat tragicznej sytuacji wodnej w UE. Jessika Roswall jest szwedzkim przedstawicielem w drugim „gabinecie” Ursuli von der Leyen, a jej odpowiedzialność jako komisarza ds. Europejski komisarz ds. środowiska, odporności na wodę i konkurencyjnej gospodarki o obiegu zamkniętym jest dalekie od prestiżu poprzedniej szwedzkiej komisarz, (niesławnej) Ylvy Johansson jako komisarza do spraw wewnętrznych. W kręgach prawicowych zdegradowanie kraju do pozycji, która jest postrzegana jako mało efektowna, zostało wyśmiane jako porażka. Być może jest to kolejna forma trywializacji kwestii środowiskowych.
Konkretnie rzecz ujmując, to między innymi zanieczyszczenie substancjami odżywczymi z działalności rolniczej przyczynia się do pogarszającego się stanu europejskich zasobów wodnych, stwierdza raport. Raport wskazuje również na pogarszający się stan ekosystemów morskich. Znamy kontrowersyjne środki UE w tych obszarach, ponieważ były one krytykowane za ukierunkowanie na rolników i rybołówstwo. Konsekwencje tego, co jest postrzegane jako antagonizowanie tych sektorów przez elity UE, skłaniają rolników do protestów w kilku krajach europejskich.
Stawia to ruchy konserwatywne i eurosceptyczne w trudnej sytuacji, zmuszone do zajęcia się poważnymi kwestiami zanieczyszczenia i przełowienia oraz do obrony swoich rolników i rybaków. Konserwatyści mogą być zmuszeni do ostrzejszego formułowania swojej polityki w tych kwestiach, aby uniknąć narażania na szwank przyszłości europejskich zasobów wody – ale jednocześnie upewniając się, że nie stracą swojego tradycyjnego poparcia w sektorze rolnym. W przeciwnym razie unijni centraliści i aktywiści klimatyczni mogą ustanowić monopol na rozwiązywanie tych problemów, co doprowadzi jedynie do dalszego nieproporcjonalnego karania rolnictwa i rybołówstwa. Jest to coś, o czym należy pamiętać, ponieważ UE formułuje „Strategię odporności na wodę”, która ma zaradzić tym problemom.
Innym tematem, który nie doczekał się jeszcze szerokiego omówienia, pomimo jego poważnych konsekwencji dla zdrowia i długowieczności społeczeństwa europejskiego, jest rozpowszechnienie zanieczyszczeń PFAS i innych „wiecznych chemikaliów” w wodzie. PFAS to syntetyczne związki stosowane do wytwarzania produktów, w szczególności tkanin, odpornych na ciepło, wodę i plamy. Są one uwalniane do środowiska wraz z rozpadem takich produktów i niewłaściwą utylizacją. To również było przedmiotem planów działania nowej Komisji Europejskiej, która już na wczesnym etapie sformułowała swoje ambicje zajęcia się zanieczyszczeniem PFAS, które wpływa na długoterminowe zdrowie i płodność ludzi, zwierząt i roślin.
Jak donosi Le Monde, we Francji prawie każda osoba jest narażona na nadmierne spożycie PFAS w wodzie pitnej, co wykazały dwa ostatnie badania. W Paryżu niektóre obszary mają zdumiewająco wysoki poziom zanieczyszczenia PFAS, nawet 60-krotnie przekraczający zalecane limity. Skandale miały również miejsce w Szwecji, gdzie w całych małych miastach stwierdzono niebezpiecznie wysoką zawartość PFAS w lokalnych źródłach wody.
W tej kwestii konserwatystom łatwiej jest przejąć inicjatywę w porównaniu z kwestią zanieczyszczeń pochodzenia rolniczego. Wezwania do zakazania związków PFAS w UE już rosną, a jedynym ryzykiem związanym z ich wspieraniem jest przekroczenie interesów przemysłu, który może zatruwać Europę na całą przyszłość.