Rumunia, wraz z Bułgarią, dołączy do europejskiej strefy wolnego przepływu Schengen w marcu wraz ze swoimi granicami powietrznymi i morskimi. Podczas gdy dla rumuńskich turystów fakt, że nie będą już sprawdzani na rumuńskich lotniskach, jeśli podróżują do państwa członkowskiego Schengen, jest dobrą wiadomością, dla rumuńskich przewoźników decyzja podjęta w grudniu jest koszmarem. A to dlatego, że sąsiedzi Bułgarii zobowiązali się wobec Austrii do zwiększenia kontroli na swoich granicach lądowych z Rumunią.
W związku z tym od kilku tygodni czas przekraczania granicy przez ciężarówki znacznie się wydłużył – w niektórych przypadkach przejazd przez punkty kontrolne zajmuje ciężarówce siedem dni. Rumuńscy przewoźnicy skarżyli się rządowi w Bukareszcie, a nawet prosili o oddzielenie ich od Bułgarii w procesie przystąpienia do Schengen, ale kwestia ta zaginęła w ogromnym stosie żądań zgłaszanych przez przewoźników podczas ogólnych protestów, które ta kategoria społeczno-zawodowa organizowała od stycznia w całym kraju, a to konkretne żądanie pozostało bez odpowiedzi. Co więcej, Bułgaria nie tylko zobowiązała się wobec Austrii do podjęcia szeregu działań w celu zapewnienia, że ta ostatnia zrezygnuje z weta w sprawie przyjęcia dwóch krajów Europy Południowo-Wschodniej między granicami strefy swobodnego przepływu, ale także Rumunia podpisała dwustronne porozumienie z rządem w Wiedniu. Według niektórych analityków, poza odblokowaniem sytuacji, podpisanie tych dwustronnych umów jedynie postawiło Rumunię i Bułgarię w sytuacji, w której nie są w stanie podnosić żadnych roszczeń i podejmować żadnych działań oraz w sytuacji oczekiwania na zmianę zdania przez Austrię. Co najprawdopodobniej, pomimo optymizmu rządów w Bukareszcie i Sofii, nie nastąpi przed końcem tego roku.
Bułgarskie służby celne zaostrzyły kontrole na wszystkich przejściach granicznych
Od początku roku bułgarska agencja celna zaostrzyła kontrole na wszystkich przejściach granicznych, w tym tych z Rumunią. Kontrole dotyczą przede wszystkim ciężarówek przewożących towary do Austrii i są zgodne ze zobowiązaniem Rumunii i Bułgarii wobec Austrii do zwiększenia kontroli na granicach lądowych, poinformowała na początku stycznia bułgarska agencja prasowa BTA.
Oprócz kontroli dokumentów, ciężarówki są poddawane kontrolom fizycznym, skanowaniu rentgenowskiemu zarówno przedziałów ładunkowych, jak i kabin. Sprawdzane są nie tylko ciężarówki, ale także autokary i samochody osobowe. Kontrole przeprowadzane są nie tylko na granicach – policja jest bardziej aktywna niż kiedykolwiek, w tym na autostradach i drogach ekspresowych. Innymi słowy, podczas gdy dla większości klientów linii lotniczych przystąpienie do Schengen będzie błogosławieństwem, dla tych, którzy nadal podróżują samochodem do Bułgarii lub Grecji – koszmarem, a dla przewoźników – jeszcze większym koszmarem, ponieważ często odbywają takie podróże. Zgodnie z oświadczeniem bułgarskich władz celnych, kontrole te będą kontynuowane do czasu przystąpienia do strefy Schengen z granicami lądowymi, a następnie pozostaną w mocy tylko na zewnętrznych granicach UE z Turcją i Serbią.
Według Krajowego Związku Przewoźników Drogowych w Rumunii – organizacji pracodawców w tym sektorze gospodarki – kontrole te są nadużyciem, a jeśli muszą czekać wiele dni na przekroczenie granicy bułgarskiej, nie powinni przynajmniej korzystać z takiego samego nadmiernego traktowania kontrolnego na granicy węgierskiej. Według komunikatu prasowego wydanego przez UNTRR w połowie lutego, problem na granicy rumuńsko-bułgarskiej istnieje już od zeszłego roku, a od stycznia postawa rządu w Sofii tylko pogorszyła sytuację. Według organizacji pracodawców, problem na granicy RO-BG jest uzupełnieniem problemu na granicy węgierskiej, gdzie przez lata średni czas oczekiwania wynosił zwykle od 6 do 15 godzin, a nawet osiągnął historyczne maksimum 4 dni podczas węgierskich świąt państwowych.
Pomimo powiadomienia Komisji Europejskiej, rumuńscy przewoźnicy przewożący towary do Austrii są nadal zatrzymywani na bułgarskich parkingach celnych na okres do 7 dni. Ponadto nowy wirtualny system kolejkowy na przejściu granicznym Giurgiu-Ruse, wprowadzony przez Bułgarów latem 2023 r., jest zarządzany przez prywatnego operatora, który „zarządza nim według własnego uznania” i „dyskryminuje rumuńskich przewoźników”. Tutaj – twierdzi UNTRR – rumuńskie ciężarówki są zmuszone płacić trzykrotnie wyższe taryfy niż ich bułgarscy konkurenci i są zmuszone czekać znacznie dłużej w kolejce niż ich bułgarscy konkurenci.
UNTRR zrzesza ponad 16 000 członków, zarówno przewoźników towarów, jak i pasażerów
Pomimo optymizmu wykazywanego przez władze w Bukareszcie, problem przystąpienia granic lądowych do Schengen jest wciąż odległy. Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zapewnia, że Bruksela przekona Austrię do zaakceptowania pełnego członkostwa Rumunii i Bułgarii, podczas gdy socjaldemokratyczny premier Bukaresztu Marcel Ciolacu stara się uspokoić nastroje, również zapewniając, że nastąpi to w tym roku.
„Komisja Europejska od kilku lat jest przekonana, że Rumunia i Bułgaria są gotowe na Schengen”, podkreśliła von der Leyen niedawno na konferencji prasowej w Brukseli, wzmacniając to, co Rumunia mówi od 2014 roku.
Ursula von der Leyen podkreśliła, że UE podjęła w ostatnich miesiącach projekty finansowane przez UE w celu wzmocnienia granic w Rumunii i Bułgarii, a dalsze kwoty są uwzględnione we wspólnym budżecie, co przekonało Austrię „do zaakceptowania pierwszych kroków”, a mianowicie przystąpienia dwóch krajów z granicami powietrznymi i morskimi. Austria ogłosiła jednak, że podtrzymuje swoje weto i mówi o kilku „etapach” przystąpienia obu krajów do strefy swobodnego przemieszczania się. Ale według ministra spraw wewnętrznych Gerharda Karnera, Austria nie narzuca warunków obu krajom (!!!), ani nie jest jej zadaniem opracowanie harmonogramu akcesji – to rola Komisji Europejskiej.
Bardziej ostrożna niż premier Ciolacu, minister spraw zagranicznych Luminița Odobescu powiedziała w wywiadzie dla Europa Liberă, że celem Rumunii w tym roku jest uzyskanie od Austrii daty, do której kontrola gruntów również zostanie wyeliminowana.
„Przeszliśmy jeden etap i przygotowujemy się do kolejnego. Jestem ostrożny w podawaniu dat, ale oczywiście pracujemy. Naszym celem jest odniesienie sukcesu w tym roku”, powiedział Luminița Odobescu.
Innymi słowy, koszmar na granicach lądowych – zwłaszcza na granicy z Bułgarią – również nie zakończy się w tym roku. A latem – kiedy wielu turystów będzie podróżować samochodami do Grecji – jednego z ulubionych celów wakacyjnych Rumunii – oni również odczują upokorzenie i frustrację rumuńskich kierowców ciężarówek i autokarów. Pomimo tego, że kilku rumuńskich eurodeputowanych zaproponowało w zeszłym roku zniesienie kontroli granicznych między Rumunią, Bułgarią i Grecją, nie znalazło się to w programie rządów w Bukareszcie i Sofii. Dla Rumunii – i Bułgarii, która jest traktowana „w pakiecie” – przystąpienie do Schengen na lądzie wydaje się jeszcze trudniejsze do osiągnięcia w kontekście zeszłorocznej reformy Schengen, która zaostrzyła kontrole na granicach lądowych zamiast je złagodzić. Rada i Parlament uzgodniły, że zamiast dwóch lat, państwa członkowskie będą mogły wprowadzić „tymczasowe” kontrole graniczne na trzy lata. Decyzja – która nie została jeszcze formalnie przyjęta przez Parlament Europejski i państwa członkowskie – została podjęta w kontekście nowej fali migracji, w której wiele krajów Schengen podjęło kroki w celu przywrócenia kontroli na granicach lądowych, w niektórych przypadkach przekraczając maksymalne limity czasowe określone w starym porozumieniu dla takiego tymczasowego środka.