Pomiędzy Mołdawią a Ukrainą leży region często pomijany na globalnej scenie, a jednak przesiąknięty złożonością i kontrowersjami. Naddniestrze, oficjalnie Naddniestrzańska Republika Mołdawska, jest samozwańczym państwem o niejednoznacznej suwerenności i bardzo silnych związkach z Rosją. Teraz chce rozwiązać swój kryzys tożsamości poprzez formalne zjednoczenie z „ojczyzną”.
Krótka historia „Republiki”
Początki kryzysu tożsamości Naddniestrza sięgają rozpadu Związku Radzieckiego. Po rozpadzie ZSRR w 1991 r. Mołdawia ogłosiła niepodległość, ale Naddniestrze, zamieszkane głównie przez etnicznych Rosjan i Ukraińców, opierało się integracji z nowym państwem mołdawskim. Wybuchł krótki, ale krwawy konflikt, który doprowadził do zawieszenia broni w 1992 roku. Od tego czasu Naddniestrze funkcjonuje jako de facto niezależny podmiot, nieuznawany jednak przez społeczność międzynarodową.
Pomimo braku międzynarodowego uznania, posiada własny rząd, wojsko i instytucje, wykazując pozory państwowości. Jednak jego legitymacja polityczna pozostaje sporna, a Mołdawia zapewnia o swojej integralności terytorialnej i suwerenności w regionie.
Tym, co uniemożliwia legalnemu państwu mołdawskiemu odzyskanie tego terytorium, jest oficjalny batalion armii rosyjskiej, a dokładniej 14. batalion, strzegący Naddniestrza od czasu wspomnianego zawieszenia broni. Bez wsparcia NATO i bez własnego silnego wojska, Mołdawia nie miała innego wyboru, jak tylko czekać i mieć nadzieję, że główni gracze na arenie międzynarodowej kiedyś, w jakiś sposób, rozwiążą tę kwestię.
Lata mijały, a Trasnistria pozostawała geopolityczną zagadką. Wszystko to może się jednak zmienić…
Co oni knują?
Mołdawski wywiad i transnarodowi aktywiści opowiadający się za zjednoczeniem z Mołdawią wydali w zeszłym tygodniu ostrzeżenie, że władze w Tyraspolu (stolicy tej separatystycznej „republiki”) przygotowują swoje największe strategiczne posunięcie, którego ostatecznym celem jest nic innego jak całkowita asymilacja z Federacją Rosyjską.
Nadzwyczajne zgromadzenie przedstawicieli Naddniestrza na różnych szczeblach, zaplanowane na 28 lutego, ma wystosować formalny apel do Moskwy w sprawie potencjalnej integracji separatystycznego regionu z Federacją Rosyjską, jak przekazał naddniestrzański dysydent Ghenadie Ciorba portalowi Deschide.md. Przypadki takich zgromadzeń, które zgromadziły wszystkich wybranych urzędników z Naddniestrza, były bardzo rzadkie i miały miejsce tylko dwa razy w historii: w 1990 r., kiedy proklamowano autonomiczną, ale nieuznawaną na arenie międzynarodowej separatystyczną republikę, oraz w 2006 r., w odpowiedzi na zarzuty o blokadę gospodarczą ze strony Kiszyniowa.
Ciorba podkreśla, że termin zgromadzenia w Tyraspolu zbiega się z zaplanowanym przemówieniem prezydenta Rosji Władimira Putina przed Zgromadzeniem Federalnym. Według niego, forum przedstawicieli Naddniestrza ma być świadkiem rozpoczęcia formalnego wniosku mieszkańców lewobrzeżnej części regionu o aneksję do Federacji Rosyjskiej. Następnie, 29 lutego, Putin miał podobno ogłosić ten rozwój wydarzeń Zgromadzeniu Federalnemu, które następnie miałoby obradować nad tym, czy poprzeć wniosek.
Jeśli prorosyjskie władze w Tyraspolu przystąpią do takich działań, może to zwiększyć napięcia w długotrwałym konflikcie w Naddniestrzu, zapewniając potencjalny pretekst do interwencji wojskowej Kremla. W przeszłości Rosja powoływała się na podobne uzasadnienia dla interwencji zbrojnych na terytoriach takich jak Gruzja, Krym i Ukraina.
Instytut Studiów nad Wojną (ISW), znany i szanowany think-tank w takich sprawach, również wydał publiczne ostrzeżenie o wydarzeniach, które mogą nastąpić do końca tego miesiąca, podpisane przez starszych redaktorów George’a Barrosa, Fredricka W. Kagana, Christinę Harward i Angelikę Evans.
Co więcej, obawy wyrażane ostatnio przez różne źródła nie wynikają jedynie z przypadkowych dyskusji lub pogłosek. Samozwańcza republika ustanowiła w przeszłości niezbędne struktury prawne, aby dążyć do integracji z Federacją Rosyjską. Od 2006 roku Naddniestrze formalnie wyraziło chęć przyłączenia do Rosji. W 2006 r. w Naddniestrzu odbyło się referendum za przyłączeniem do Federacji Rosyjskiej, przy jednoczesnym odrzuceniu referendum w sprawie zjednoczenia z Mołdawią. W styczniu 2023 r. prezydent Naddniestrza Wadim Krasnosielski potwierdził stałe zaangażowanie regionu w realizację referendum z 2006 r. w sprawie przystąpienia do Rosji.
Co więcej, ISW ocenia, że ta strategiczna ewolucja może zapewnić Federacji Rosyjskiej platformę do prowadzenia wojny hybrydowej z niemal bezbronną Republiką Mołdawii za pomocą bardzo zróżnicowanych środków, począwszy od domeny cybernetycznej, a skończywszy na rzeczywistych operacjach.
Ukraina jest sceptycznie nastawiona do informacji
Ukraińska Służba Wywiadu Obronnego poinformowała, że przedstawiciele nieuznawanej republiki Naddniestrza nie planują składać petycji do prezydenta Władimira Putina o przyłączenie separatystycznego regionu do Rosji podczas zbliżającego się kongresu w tym miesiącu, jak podaje Ukraińska Prawda. Ukraińskie władze sugerują, że spekulacje te, obecnie szeroko rozpowszechniane w mediach, są elementem wewnętrznej dynamiki politycznej Mołdawii, a także odzwierciedlają wysiłki Naddniestrza w celu zabezpieczenia swoich interesów gospodarczych.
Jednak ze względu na geograficzną lokalizację Naddniestrza, może się okazać, że w interesie Ukrainy jest, aby do tego doszło. Bliskość najbardziej strzeżonej i egzekwowanej części Ukrainy, odpowiednio obwodu odeskiego i tego, co może okazać się naddnieprzańskim teatrem działań, może zachęcić Kijów do chęci rosyjskiej aneksji regionu. Kolejnym krokiem byłaby oczywiście okupacja tego obszaru przez ukraińskie siły zbrojne i wykorzystanie jej jako karty przetargowej w międzynarodowych negocjacjach, które nieuchronnie rozpoczną się w pewnym momencie w celu zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej. Czy brzmi to naciąganie? Być może dla zachodnich analityków, ale w trakcie wojny pojawiły się doniesienia o dyskusjach między doradcami Zełenskiego i prezydenta Mołdawii Mai Sandu na temat „rozwiązania” problemu Naddniestrza. W tym miesiącu pani Sandu oświadczyła dla France24, że jeśli Kijów wygra wojnę, „nadarzy się okazja” do wspomnianego „rozwiązania”. Nie wdawała się w szczegóły.
Jednak napięcia w Kiszyniowie pozostają wysokie
Biuro Polityczne ds. Reintegracji w rządzie Republiki Mołdawii wystosowało apel do władz Naddniestrza, wzywając je do zachowania ostrożności i powstrzymania się od impulsywnych działań. Oświadczenie Prezydium jest następstwem doniesień krążących w sferze publicznej dotyczących zbliżającego się kongresu deputowanych wszystkich szczebli zaplanowanego na 28 lutego w Naddniestrzu, o czym Prezydium poinformowało na oficjalnej stronie internetowej rządu Republiki Mołdawii.
Podkreślając swoje czujne monitorowanie sytuacji w regionie Naddniestrza, Biuro utrzymuje stałą komunikację z misją OBWE i innymi partnerami międzynarodowymi. Komentarz podkreśla przekonanie, że Tiraspol zdaje sobie sprawę z potencjalnych konsekwencji „lekkomyślnych” decyzji.
Rumuńskie źródła rządowe ujawniły G4Media (jednemu z wiodących serwisów informacyjnych w Rumunii), że prezydent Republiki Mołdawii Maia Sandu weźmie udział w zbliżającym się kongresie Europejskiej Partii Ludowej (EPP) w Bukareszcie za dwa tygodnie, w kontekście zwiększonych napięć. Kongres EPL, zaplanowany na 6-7 marca, zgromadzi wszystkich szefów państw i rządów, a także liderów partii z EPL, wraz z wybitnymi postaciami, takimi jak przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, przewodnicząca Parlamentu Europejskiego Roberta Metsola i wszyscy komisarze europejscy związani z blokiem politycznym.
Takie decyzje pokazują, że Republika Mołdawii może mieć dostęp do informacji, które są trzymane z dala od opinii publicznej i będzie próbowała zmobilizować zachodnie mocarstwa do swojej sprawy, jeśli spełni się najgorszy scenariusz. Ale podobnie jak w przypadku Ukrainy, wciąż nie wiadomo, jaką drogą może podążać Unia Europejska i/lub NATO, biorąc pod uwagę fakt, że Mołdawia nie jest jeszcze częścią żadnej z tych organizacji.