W dniu 28 listopada Alessandro Imperiali poinformował czytelników The Conservative o COP28, 28. Konferencji Narodów Zjednoczonych w sprawie Zmian Klimatu, która odbyła się w Dubaju w Zjednoczonych Emiratach Arabskich w dniach 30 listopada – 12 grudnia. Przypomniał, że UE powinna przestać obwiniać samą siebie i być twarda wobec graczy spoza UE. Przypomniał, że to głównie kraje trzecie, w szczególności kraje azjatyckie i rozwijające się, są bardziej odpowiedzialne za globalne zanieczyszczenie i problemy środowiskowe.
Już na spotkaniu w Kilkenny w dniach 3-5 listopada członkowie partii ECR ostrzegali, że polityka ochrony środowiska musi unikać bezużytecznych sloganów, a zamiast tego wdrażać środki oparte na analizie kosztów i korzyści, aby zapewnić proporcjonalność i adekwatność.
W dniach 8-12 grudnia delegacja Parlamentu Europejskiego udała się do Dubaju, aby wziąć udział w konferencji. Jako mandat, współprawodawca Unii Europejskiej zatwierdził wcześniej rezolucję, w której popiera globalny cel potrojenia energii odnawialnej i podwojenia efektywności energetycznej do 2030 roku.
Spośród 67 posłów do Parlamentu Europejskiego należących do grupy ECR, żaden nie głosował za rezolucją, zdecydowana większość 59 głosowała przeciw, a tylko czterech (Bourgeois, Jurzyca, Kanko i Van Overtveldt) wstrzymało się od głosu.
Podczas debaty plenarnej Grzegorz Tobiszowski z Polski stwierdził, że Chińczycy zwiększają ilość energii opartej na węglu i wydobycie węgla. Johan Nissinen ze Szwecji ostrzegł również przed „złoczyńcami klimatycznymi, takimi jak Chiny i Indie”, których UE subsydiuje, kupując ich produkty solarne, wiatrowe i baterie.
8 grudnia, na wspólnej konferencji prasowej z przewodniczącym delegacji Peterem Liese (Europejska Partia Ludowa) i komisarzem ds. działań w dziedzinie klimatu Wopke Hoekstrą, ten ostatni wygłosił tak wątpliwe oświadczenia, jak to, że UE jest „zjednoczona” w podejściu do COP28 i że cele środowiskowe przyjęte przez UE są „wymagane przez naukowców”.
14 grudnia Maicol Pizzicotti Busilacchi zwrócił uwagę, że wybór Dubaju był przede wszystkim polemiczny, ponieważ Zjednoczone Emiraty Arabskie są jednym z głównych producentów ropy naftowej, jednego ze źródeł kopalnych uważanych za przyczynę tak zwanych zmian klimatycznych.
W tym samym dniu poseł do Parlamentu Europejskiego Teuvo Hakkarainen stwierdził, że „w COP28 jest wyraźna hipokryzja; musimy dać sobie więcej czasu na zmniejszenie zużycia paliw kopalnych, ponieważ rozwiązania technologiczne nie są jeszcze wystarczająco bogate”.
Być może hipokryzja wynika również z faktu, że przewodniczący konferencji, Sultan Al Jaber, jest nikim innym, jak dyrektorem generalnym Abu Dhabi National Oil Company (ADNOC) – co jest dość wyraźnym praktycznym przykładem konfliktu interesów.
Kierownictwo ADNOC miało czytać e-maile COP28, ponieważ obie organizacje miały dostęp do tych samych serwerów pocztowych. Konferencja została nawet wykorzystana do negocjowania umów naftowych między ponad 20 różnymi krajami, podczas gdy międzynarodowe porozumienia przeciwko paliwom kopalnym miały zostać osiągnięte na poziomie globalnym.
Na przykład McKinsey podobno wykorzystywał swoją pozycję głównego doradcy gospodarzy COP28, najwyraźniej w celu forsowania interesów swoich klientów z branży naftowej i gazowej, ExxonMobil i Aramco. Wśród krajów obecnych na COP28 i jednocześnie negocjujących umowy naftowe z krajem goszczącym były Wielka Brytania, Francja i Niemcy.
Niektórzy milionerzy naftowi wspierali COP28, tacy jak białoruski oligarcha Andriej Mielniczenko, bliski sojusznik Władimira Putina i przewodniczący rosyjskiej komisji ds. polityki klimatycznej i regulacji emisji dwutlenku węgla, którego fundacja jest uważana za „wspierającą klimat” na oficjalnej stronie COP28.
Delegat kazachskiego miliardera, Timur Turlov, który został oskarżony o pomaganie rosyjskim oligarchom w unikaniu sankcji za pośrednictwem swojej firmy finansowej, przemawiał na panelu konferencyjnym na temat zmniejszenia śladu węglowego i przyciągania „zielonych inwestycji”.
Źródło zdjęcia: Efe