„Krowy to nowy węgiel” – mówi globalna grupa lobbingowa, próbująca przekonać rządy do zniesienia hodowli bydła, ponieważ obornik jest głównym źródłem zanieczyszczeń. FAIRR, który określa się jako grupa inwestorów zaniepokojonych zmianami klimatu, wzywa do wyeliminowania konwencjonalnego rolnictwa, ponieważ w przeciwnym razie rządy nie będą w stanie osiągnąć swoich celów klimatycznych, a globalne ocieplenie zabije planetę. Jednak prawdziwym powodem wydaje się być próba wprowadzenia konsumpcji syntetycznego mięsa na dużą skalę.
Inicjatywa grupy inwestorów nie jest jedyną, która opowiada się za likwidacją konwencjonalnych gospodarstw rolnych. Ten nowy trend został nawet przyjęty przez urzędników Białego Domu. Jednym z nich jest doradca prezydenta John Kerry, którego twierdzenia, że rolnictwo jest odpowiedzialne za 30% emisji gazów cieplarnianych, wywołały oburzenie amerykańskich rolników, którym grozi utrata działalności. Od Stanów Zjednoczonych po Sri Lankę, takie protesty miały miejsce w wielu krajach w ciągu ostatnich dwóch lat, z najbardziej gwałtownymi w Europie, w Holandii. Rząd w Hadze planuje zmniejszyć liczbę zwierząt hodowlanych nawet o 30%, aby dostosować się do polityki środowiskowej Brukseli, która negocjuje drakońskie przepisy. Przepisy te niewątpliwie uderzą w rolników w państwach członkowskich UE. Oprócz zmniejszenia liczby zwierząt gospodarskich, kwestią sporną są cele dotyczące zmniejszenia ilości nawozów, które rolnicy mogą stosować, co niektóre kraje uważają za dyskryminujące. Kwoty subsydiów są również uważane za dyskryminujące.
W ostatnich latach europejskie rolnictwo otrzymało jeden cios za drugim. W czasie pandemii Covid, podobnie jak inne sektory gospodarki, ucierpiała z powodu opóźnionych dostaw transgranicznych i niedoborów pracowników sezonowych, doświadczyła kryzysów o skutkach gospodarczych i społecznych – takich jak kryzys mleczny i owocowo-warzywny – susz i zjawisk, a po wybuchu wojny musiała radzić sobie z nieuczciwą konkurencją ze strony ukraińskiego zboża. A wszystko to w czasie, gdy nad głowami rolników wisi miecz Damoklesa: nowe dyrektywy europejskie dotyczące redukcji emisji azotu i metanu.
Najbardziej gwałtowne protesty mają miejsce w Holandii. Kontynuowano je jesienią tego roku, po tym jak rząd ogłosił plany zmniejszenia liczby bydła, owiec, świń i kurczaków w celu zwalczania zanieczyszczenia azotem. Zmniejszenie liczby zwierząt hodowlanych o 30% jest jednym z najnowszych rozwiązań zaproponowanych przez holenderski rząd w celu osiągnięcia celów klimatycznych. Aby chronić rezerwaty przyrody, sektor rolniczy będzie musiał ponieść ciężar redukcji emisji gazów cieplarnianych. Holenderscy rolnicy protestują raz na kilka miesięcy od zeszłego roku, kiedy to Holandii wyznaczono trudny cel ograniczenia stosowania pestycydów w rolnictwie, zgodnie z wymogami UE. Według obliczeń ekspertów Komisji Europejskiej – oficjalnie nie wiadomo, w jaki sposób – Holandia musiałaby zmniejszyć ilość stosowanych pestycydów o 65%, aby osiągnąć cele wspólnej polityki ekologicznej.
Holandia jest piątym co do wielkości eksporterem żywności na świecie, po Stanach Zjednoczonych, Niemczech, Wielkiej Brytanii i Chinach, a według oficjalnych statystyk jest jednym z największych trucicieli amoniaku i tlenków azotu w Europie, z których większość pochodzi z krajowych gospodarstw hodowlanych. Według analizy, aby osiągnąć cele środowiskowe, 50 000 gospodarstw rolnych będzie musiało zniknąć. Jednak gabinet Marka Rutte, który ma ministra bez teki odpowiedzialnego za zarządzanie walką z amoniakiem i tlenkami azotu, przygotował plan zakupu tych firm. Według rządu w Hadze, będzie to „największa reforma rolna w historii kraju”.
Cele redukcji pestycydów, również omawiane w Parlamencie Europejskim, wzbudziły niezadowolenie niektórych krajów, które uważają, że ponownie dochodzi do dyskryminacji.
„Mamy na przykład Holandię na pierwszym miejscu pod względem stosowania pestycydów, która zużywa 8,8 kg/ha. Rumunia zużywa 0,6 kg/ha. Holandia będzie musiała zmniejszyć zużycie o 65%, co pozostawi jej około 4 kg/ha. Podczas gdy Rumunia, z 35% redukcją, pozostanie z 0,4/ha. Jest to dyskryminacja i nieprawidłowe zastosowanie redukcji pestycydów. Gdyby Holandia zredukowała o 4,4 kg i pozostała na poziomie około 4 kg/ha, a Rumunia na poziomie 0,4 kg/ha, mielibyśmy 10-krotną różnicę. Między 4 a 0,4 to ogromna różnica. Nie można pozwolić, aby kraj stosował 10 razy więcej pestycydów niż kraj, który już stosuje jedną z najmniejszych ilości pestycydów w UE. To niesprawiedliwe i stawia Rumunię w bardzo trudnej sytuacji”, wyjaśniła rumuńska eurodeputowana Carmen Avram podczas dyskusji na ten temat w Parlamencie Europejskim.
Rumunia nie poświęca rolnictwa w imię redukcji emisji metanu
Odbyły się również gorące dyskusje na temat redukcji pogłowia zwierząt. Były rumuński minister środowiska Tanczos Barna powiedział, że była na to „wielka presja”. Większość państw członkowskich, w tym Rumunia, nie chce zabijać wszystkich swoich rolników w celu zmniejszenia emisji metanu, azotu i dwutlenku węgla, więc negocjacje są trudne.
„Spór jest zacięty”, powiedział były rumuński minister środowiska na początku tego roku.
Na razie nie wszystkie kraje UE stosują europejskie przepisy dotyczące sprawdzania, w jaki sposób azot, obornik, a tym samym emisje metanu wpływają na środowisko. W Rumunii są one sprawdzane w gospodarstwach przy wydawaniu pozwolenia środowiskowego, niezależnie od ich wielkości. Zezwolenie to jest absolutnie obowiązkowe, zwłaszcza jeśli farmy są budowane z funduszy europejskich. Nowe przepisy europejskie będą jednak ogólnie obowiązywać wszystkich, powiedział były rumuński urzędnik.
Europejscy producenci mięsa, w tym Rumuni, wyrazili już swój sprzeciw wobec poprawki z 2010 r. do unijnej dyrektywy w sprawie emisji przemysłowych (IED), która wymaga od nich podjęcia działań w celu ograniczenia emisji metanu i amoniaku. Powód – rosnące koszty produkcji.
Wiele gospodarstw rolnych podlegałoby zatem dyrektywie, poddając je reżimowi podobnemu do innych dużych instalacji przemysłowych. Podsumowując, podczas gdy mówi się o tym, jak ograniczyć spożycie mięsa i produktów zbożowych, Komisja Europejska znalazła rozwiązanie: domowej roboty mąkę ze świerszczy, która może być używana do robienia wszystkiego, od bułek po przekąski, a nawet może być dodawana do dań „mięsnych”. Na początku tego roku Komisja zezwoliła na wprowadzenie na rynek UE produktu z Wietnamu – częściowo odtłuszczonego proszku świerszcza, naukowo znanego jako„Acheta domesticus”, trzeciego takiego produktu, który można znaleźć w wielu spożywanych przez nas produktach spożywczych.
Według statystyk, w 2020 r. procesy rolnicze w UE wytworzyły 382 mln ton ekwiwalentu CO2, z całkowitej emisji netto GHG (gazów cieplarnianych) wynoszącej 3,13 mld ton ekwiwalentu CO2. Rolnictwo, leśnictwo i rybołówstwo zajmują piąte miejsce w UE pod względem sektorów zanieczyszczających gazami cieplarnianymi, po energetyce (23,3%), transporcie, w tym lotnictwie (23,2%), gospodarstwach domowych, handlu, instytucjach i innych (15,4%) oraz przemyśle i budownictwie (12,1%).
Według ekspertów, procesy rolnicze generują trzy gazy cieplarniane: dwutlenek węgla (CO2), metan (CH4) i podtlenek azotu (N2O). Metan i podtlenek azotu to główne gazy cieplarniane generowane przez rolnictwo, które było również największym źródłem emisji tych gazów, wytwarzając 55,4% emisji metanu i 80,1% emisji podtlenku azotu w UE. Oba udziały wzrosły w ciągu ostatnich trzech dekad. Z kolei rolnictwo odpowiadało za zaledwie 0,4% zanieczyszczenia CO2 w UE, a udział ten pozostał niezmieniony w latach 1990-2020. Fermentacja jelitowa, czyli fermentacja paszy podczas procesów trawiennych zwierząt, jest źródłem emisji metanu, a grunty rolne są źródłem emisji dwutlenku węgla, metanu i podtlenku azotu, ale mogą również magazynować gazy cieplarniane. Emisje z fermentacji jelitowej stanowiły 42,9% wszystkich emisji gazów cieplarnianych z rolnictwa UE w 2020 r., grunty rolne stanowiły 38,4% zanieczyszczenia gazami cieplarnianymi w rolnictwie, a gospodarka obornikiem – 14,8%.