Sánchez jest jedynym lewicowym liderem w Europie, który nie przegrał.
W ostatnich wyborach europejskich prawica polityczna zyskała na sile w większości krajów, z wyjątkiem krajów znajdujących się w krytycznej sytuacji, w których trudno jest odróżnić prawicę od lewicy. Jednak „przypadek hiszpański” wyróżnia się jako jedyny, w którym centrolewica nadal utrzymuje wystarczające poparcie, aby uniknąć kryzysu legitymizacji.
Wróćmy do wyborów parlamentarnych w 2023 roku: Wiele osób spodziewało się zwycięstwa Partido Popular (PPE), zwłaszcza po tym, jak centrolewicowy blok poniósł znaczne straty w ostatnich wyborach lokalnych. Jednak pomimo poprawy o ponad 10 punktów procentowych w porównaniu z wyborami w 2019 r., PP zdobyła tylko 33% głosów, podczas gdy PSOE Pedro Sáncheza (S&D) prawie dorównała jej z prawie 32%.
Potrzeba osiągnięcia 176 mandatów do rządzenia Hiszpanią nieuchronnie doprowadziła zatem do oceny powyborczych sojuszy. PP rozmawiała z Vox (ECR) zatrzymując się na 170 mandatach bez uszczerbku dla pragnienia nacjonalistycznych skrzydeł obu partii, aby nie sprzymierzać się z żadną niezależną lub separatystyczną formacją; zamiast tego PSOE otrzymała najpierw zgodę Sumar (GUE/NGL), a następnie różnych formacji regionalistycznych, które udzielają zewnętrznego wsparcia rządowi, w tym Republikańskiej Lewicy Katalonii (ERC, Zieloni/ALE), listy Junts per Catalunya (NI), formacji baskijskich EH Bildu (GUE/NGL) i Baskijskiej Partii Nacjonalistycznej (EAJ/PNV, RE) oraz partii interesu galicyjskiego (BNG, Zieloni/ALE) i Wysp Kanaryjskich (CC, pro-RE).
Sánchez liczy zatem na 147 głosów bezpośrednich plus 32 głosy poparcia z zewnątrz, co daje mu 179 głosów wobec 171 głosów centroprawicowego bloku PP-Vox. Słaba większość, która jednak pozwala mu pozostać w rządzie.
W wyborach regionalnych w 2023 r. hiszpańska prawica triumfowała w Aragonii, na Wyspach Kanaryjskich, w Kantabrii, Wspólnocie Walenckiej, Estremadurze, na Balearach, we Wspólnocie Madrytu, Murcji, La Rioja, Ceucie i Melilli. Spośród nich 8 regionów zostało „wyrwanych” z rąk centrolewicowej większości, która nimi rządziła.
Sesja wyborów administracyjnych i europejskich w 2024 r. wydawała się zatem jedyną możliwością nadania ostatecznego impulsu hiszpańskiemu socjalizmowi, ale tak się nie stało. W Katalonii, regionie z pewnością bardzo trudnym dla Partii Ludowej, socjaliści okazali się pierwszą partią z 28% głosów, prowadząc zarówno formację Puigdemonta z 22%, jak i ERC z 14%, a Partia Ludowa z 11%. i Vox na poziomie 8%. Z pewnością sytuacja jest nadal zaogniona, jeśli weźmie się pod uwagę, że socjaliści „przegrali” pierwszy wyścig o wybór przewodniczącego katalońskiego parlamentu, wygrany przez zwolenników Puigdemonta 59 głosami na 135 przy zdecydowanej nieobecności centroprawicy i lewicy Sumara. Junts, ERC i CUP („triada” katalońskiego ruchu niepodległościowego) zatrzymują się na 9 mandatach od absolutnej większości, pakt między socjalistami, ERC i Sumar wydaje się bardziej prawdopodobny, ale wciąż jest przedwczesny.
Nie lepiej było w Kraju Basków: PNV i EH Bildu zremisowały (35% dla pierwszego, 32% dla drugiego, remis z 27 mandatami), następnie socjaliści z 14% i 12 mandatami, popularni z 9% i 7 mandatami. Sumar i Vox zamykają baskijski parlament z 1 mandatem każdy. W ustępującej koalicji PNV i socjaliści zjednoczyli się, uzyskując 41 mandatów przeciwko 33 mandatom opozycji. Najprawdopodobniej ponownie pojawi się ten sam sojusz, który powinien zdobyć większość z 39 mandatami na 75, co doprowadzi Sáncheza do kolejnego zwycięstwa.
Jedynym regionem, w którym Partia Ludowa triumfowała, była Galicja, historycznie prawicowy region, gdzie z 47% zdobyła absolutną większość mandatów. Co ciekawe, jest to jedyny region w trzech wyborach w 2024 r., w którym Vox nie zdobył nawet jednego mandatu z 2%.
Ostateczny wynik wyborów europejskich nie wydaje się zatem absurdalny: PP zatrzymuje się na 34% z 22 mandatami, PSOE na 30% z 20 mandatami, Vox na 10% z 6 mandatami, Sumar-Podemos na 8% i 5 mandatami. Następnie niektóre formacje regionalistyczne (ERC-EH Bildu-BNG-Ara Més) z 5% i 3 mandatami, „partia” zrodzona z inicjatywy gwiazdy internetu, Alvise Péreza, bliska skrajnej prawicy i nazwana „Se Acabó the Fiesta” (NI) z 4,5% i 3 mandatami oraz Junts closes (2,5% i 1 mandat) i PNV, w koalicji z innymi umiarkowanymi partiami regionalistycznymi, z mniej niż 2% i jednym mandatem.
Prognozując wyniki, widzimy, że centroprawica zatrzymuje się na 44% z 28 mandatami na 61 dostępnych, centrolewica na 47% z 30 mandatami, a „punktem zwrotnym” byłaby partia Péreza z 4, 5% decydującymi.
W tym przypadku dwa elementy są jasne: Sánchez i separatystyczna lewicowa koalicja nie osłabiły się z biegiem czasu, tak bardzo, że nigdy nie spadły poniżej 45%; po prawej stronie obecność dwóch grup w opozycji do siebie dla bardziej nacjonalistycznego i eurosceptycznego elektoratu nie wzmacnia Partido Popular na tyle, aby dać decydujący impuls do zwycięstwa. Bardzo ważne kwestie będą musiały zostać opracowane, jeśli Europa Śródziemnomorska ma zostać „zjednoczona”.
The text was translated by an automatic system