fbpx

Wolność słowa w natarciu

Polityka - 27 sierpnia, 2024

Wolność słowa jest atakowana nie tylko przez radykalnych aktywistów, ale także przez wielkie korporacje, instytucje rządowe, media głównego nurtu, uniwersytety, a nawet sędziów.
Przykładów jest mnóstwo.
Do maja 2021 r. Facebook i Twitter, wówczas zdominowane przez lewicowych pracowników, usuwały wszelkie odniesienia do teorii, że światowa epidemia COVID-19, która pochłonęła ponad dwadzieścia milionów istnień ludzkich, może być spowodowana wyciekiem z laboratorium w Wuhan w Chinach.
Teoria ta jest obecnie uważana za co najmniej prawdopodobną.
Przed wyborami prezydenckimi w 2020 r. Facebook i Twitter zakazały również wszelkich wzmianek o zawartości laptopa należącego do syna prezydenta Joe Bidena, Huntera Bidena; trafił on do New York Post.
Laptop – który był autentyczny – zawierał kompromitujące, a nawet obciążające materiały dotyczące jego właściciela, a być może także jego ojca.
Co więcej, Twitter zawiesił na jakiś czas konto New York Post.
Zarówno Facebook, jak i Twitter zawiesiły również na czas nieokreślony konta Donalda Trumpa, chociaż teraz odzyskał on swoje konto X (dawniej Twitter).
Nie jest przekonującą obroną, że jako prywatne firmy Facebook i Twitter mogą narzucać swoim klientom własne zasady. Wręcz przeciwnie. Są to fora publiczne: zwykli przewoźnicy, którzy muszą przestrzegać zasady niedyskryminacji, podobnie jak właściciel drogi, który nie może zabronić kobietom korzystania z niej, lub hotelarz, który nie może odmówić obsługi Afroamerykanom.

Wzrost cenzury

Tak, przykładów jest mnóstwo.
W Wielkiej Brytanii ludzie są teraz aresztowani za publikowanie memów na Facebooku.
Więzieni są nawet za machanie brytyjską flagą.
Irlandia próbuje zakazać „złośliwych memów”.
Lewicowy brazylijski sędzia zmusił X (dawniej Twitter) do opuszczenia kraju.
Australijski rząd próbuje cenzurować posty na X. Unia Europejska próbuje zmusić właściciela X, Elona Muska, do autocenzury.
W Wenezueli Maduro zablokował X. Oczywiście w Osi Zła, Rosji, Chinach, Iranie i Korei Północnej, wszelki dostęp do niezależnych portali społecznościowych jest zakazany.

Powszechnie wiadomo, że na północnoamerykańskich uniwersytetach istnieje ryzyko, że zostaniesz bezwzględnie zwolniony, jeśli zostaniesz oskarżony o brak wrażliwości na płeć lub rasę.
Zranione uczucia mają pierwszeństwo przed twardymi faktami.
Co więcej, po prostu nie wolno przedstawiać pewnych rodzajów ustaleń (prawdziwych lub fałszywych), na przykład, że średni iloraz inteligencji Afroamerykanów może być niższy niż białych (ale nikt prawdopodobnie nie powiedziałby nic, gdyby okazało się, że średni iloraz inteligencji białych może być niższy niż azjatycko-amerykańskich); lub że zmiany klimatyczne mogą być spowodowane głównie siłami natury, a czynnik spowodowany przez człowieka, choć istnieje, został prawdopodobnie znacznie wyolbrzymiony; lub że mężczyźni i kobiety rodzą się pod wieloma względami różni i mogą mieć średnio różne zdolności do różnych zadań; w niektórych miejscach możesz w ogóle nie być w stanie mówić o mężczyznach i kobietach jako o dwóch odrębnych kategoriach.
(Spieszę dodać, że osobiście wątpię, czy pomiar IQ, nie mówiąc już o obliczaniu średnich, ma sens. Ale naukowcy powinni mieć swobodę w badaniu tej kwestii).

Jeszcze gorsza od wszelkich widocznych ograniczeń badań akademickich jest niewidoczna cenzura.
Mój kolega z Uniwersytetu Islandzkiego, który przegląda wnioski o granty naukowe w innym kraju skandynawskim, powiedział mi, że otrzymuje listę kontrolną od danego funduszu badawczego: jeśli wnioski nie zawierają odniesień do globalnego ocieplenia spowodowanego przez człowieka lub ucisku kobiet przez „patriarchat”, to mają niewielkie szanse na przejście.
Osoby o „niewłaściwych” poglądach nie są zatrudniane przez uniwersytety, a jeśli w jakiś sposób się prześlizgną, nie otrzymują grantów, nie są publikowane i nie otrzymują awansów.
Prawie nie istnieją.
Są „wyparowywani”, jak ująłby to George Orwell.

Niektórzy są bardziej równi od innych

W National Review opublikowano intrygującą listę dotyczącą dwupoziomowego systemu sprawiedliwości w Wielkiej Brytanii.
Wynika z niej, że wszyscy ludzie są tam równi wobec prawa, ale niektórzy są równiejsi od innych, parafrazując Orwella.

Sędzia Mark Bury skazał trzech mężczyzn na ponad dwa lata więzienia za udział w zamieszkach przeciwko imigracji.
Jednak kilka tygodni wcześniej ten sam sędzia nie wymierzył kary więzienia Simonowi Pritchettowi, który posiadał kilkaset nieprzyzwoitych zdjęć dzieci.
Zamiast tego powiedział Pritchettowi, by „zaczerpnął świeżego powietrza i spotkał się z ludźmi”.

Sędzia Benedict Kelleher skazał Davida Springa na 18 miesięcy więzienia za grożenie policji i przyłączenie się do skandowania „Who the f*** is Allah?” W tym samym miesiącu sędzia skazał Ozziego Cush na zaledwie 46 tygodni więzienia za napaść na policjanta podczas protestu.
Cush miał dwa wcześniejsze wyroki skazujące.

Sędzia John Temperley skazał Billy’ego Thompsona na dwanaście tygodni więzienia za zamieszczenie na Facebooku komentarza o treści „brudne ba*****s” z emoji osoby etnicznej i pistoletu.
Sędzia wykrył „element rasowy w wiadomościach i zamieszczaniu tych emoji” i stwierdził, że „obawiam się, że to przestępstwo należy rozpatrywać w kontekście obecnych niepokojów społecznych”.
Najwyraźniej przestępstwa myślowe nie ograniczały się do dystopii Orwella.
W 2022 r. Temperley nie wymierzył kary więzienia Christopherowi Emmensowi za pięć przestępstw związanych z 46 nieprzyzwoitymi zdjęciami dzieci.

Sędzia Guy Kearl skazał Jordana Parloura na 20 miesięcy więzienia za napisanie na Facebooku, że „każdy mężczyzna i jego pies powinni rozwalić Britannia Hotel” (miejsce pobytu imigrantów).
W 2011 roku ten sam sędzia skazał mężczyznę na sześć miesięcy więzienia za posiadanie ponad 8000 nieprzyzwoitych zdjęć dzieci.

Sędzia Tan Ikram w 2022 roku skazał Jamesa Wattsa na 20 tygodni więzienia za wysyłanie memów wyśmiewających George’a Floyda na prywatny czat grupowy.
Niedawno ten sam sędzia nie wymierzył kary trzem kobietom oskarżonym i skazanym na podstawie ustawy o terroryzmie za udział w propalestyńskim proteście w kurtkach z wizerunkami paralotni inspirowanych przez Hamas.

Sędzia Rupert Lowe skazał Ryana Fergusona na dziewięć miesięcy więzienia za rasistowskie obelgi, które wykrzykiwał pod adresem piłkarza.
Ten sam sędzia nie wymierzył kary więzienia Nicholasowi Chapmanowi, lekarzowi, który wielokrotnie dodawał swoje nasienie do kawy i podawał je kobiecie.

Sędzia Tom Bayliss skazał Samuela Melię na dwa lata więzienia za drukowanie i dystrybucję naklejek z takimi frazami jak „It’s OK to be white”, „Reject white guilt” i „They seek conquest, not asylum”.
Sędzia powiedział Melii, że jest „całkiem pewien, że twój sposób myślenia jest rasistowski i supremacjonistyczny”.
Było to kolejne przestępstwo myślowe.
Jednak w 2017 r. ten sam sędzia nie wymierzył kary mężczyźnie, który posiadał pornografię dziecięcą i bestialską, stwierdzając: „Nie udaję ani przez chwilę, że wiem, co opętuje kogoś takiego jak ty, by czerpać przyjemność seksualną z oglądania gwałconych dzieci w wieku trzech, sześciu lub siedmiu lat, ponieważ to właśnie oglądasz”. Następnie uznał, że nie jest w stanie czytać w myślach oskarżonego.

Niskie i wysokie

Na łamach ” Spectatora” Douglas Murray trafnie skomentował, że „nie sposób nie zauważyć, że to właśnie „plebs” został szybko doprowadzony do sądu w wyniku nieoczekiwanego przyspieszenia naszego wymiaru sprawiedliwości w następstwie zamieszek z tego miesiąca”.

Kolejnym niezwykłym przykładem z Wielkiej Brytanii jest to, że minister edukacji Bridget Phillipson odłożyła na półkę projekt ustawy, która miała na celu nałożenie na uniwersytety obowiązku aktywnego promowania wolności słowa na kampusach.
Powodem jest to, że niektóre brytyjskie uniwersytety mają kampusy w Chinach, na które miałoby to negatywny wpływ.
Rzecznik Unii Wolnego Słowa komentuje: „Staje się coraz bardziej jasne, że powodem, dla którego uniwersytety lobbowały w rządzie, aby zdławić ustawę o wolności słowa, jest obawa, że zagrozi ona ich przytulnym relacjom z różnymi autorytarnymi reżimami, w szczególności z Chińską Republiką Ludową”.

Wolno się nie zgadzać, a nawet błądzić

Tragiczne jest to, że dzieje się to w kraju Johna Stuarta Milla i George’a Orwella, z jego silną tradycją wolności.
Nadszedł zatem czas, aby przypomnieć jeden z głównych argumentów za wolnością słowa: to także wolność słowa dla konkurenta, rywala, a nawet wroga, innowiercy i słabszego, fantasty, bigota, łotra i kanalii.
W Eseju o wolności
Mill napisał: „Szczególne zło uciszania wyrażania opinii polega na tym, że okrada ono ludzkość; potomność, jak i obecne pokolenie; tych, którzy nie zgadzają się z opinią, jeszcze bardziej niż tych, którzy ją podtrzymują. Jeśli opinia jest słuszna, są oni pozbawieni możliwości zamiany błędu na prawdę; jeśli jest błędna, tracą, co jest niemal równie wielką korzyścią, jaśniejsze postrzeganie i żywsze wrażenie prawdy wywołane przez jej zderzenie z błędem”. Ponownie, Orwell słynnie wykrzyknął: „Jeśli wolność w ogóle coś znaczy, to oznacza prawo do mówienia ludziom rzeczy, których nie chcą słyszeć”.

Wolność zarówno dla Lokiego, jak i dla Thora

Należy zauważyć, że przed Millem i Orwellem argument ten został przedstawiony przez dwóch niezwykłych i niesłusznie pomijanych nordyckich myślicieli.
W 1765 roku fińsko-szwedzki pastor Anders Chydenius został wybrany do szwedzkiego Sejmu.
Natychmiast rozpoczął kampanię na rzecz zniesienia cenzury i wolności prasy.
Argumentował, że należy zachęcać do „swobodnego posługiwania się piórem”.
Pomysły musiały zostać poddane próbie.
„Jeśli twierdzenie jest niedorzeczne, wkrótce znajdą się tacy, którzy je obalą. Jeśli jest oparte na prawdzie, pozostanie niezwyciężone, a żadna twierdza nie może być bardziej chwalona niż ta, która wytrzymała najcięższe oblężenia. Jeśli sprawa jest niejednoznaczna, prawdę należy ustalić poprzez opublikowane wymiany”, powiedział w memoriale do komisji sejmowej.
Rzeczywiście, ujawnienie błędu było przydatne: „Fałsz zawstydza jego twórcę, ale przynosi korzyści narodowi, ponieważ prawda jest ugruntowana i może zapuścić mocniejsze korzenie”. To w dużej mierze dzięki wysiłkom Chydeniusa Sejm zgodził się w 1766 r. znieść cenzurę i wprowadzić ustawę o wolności prasy, pierwszą tego rodzaju na świecie.

W 1832 r. duński pastor i poeta Nikolaj F.S. Grundtvig opublikował długi wiersz o nordyckim dziedzictwie z tym dwuwierszem, znanym w krajach nordyckich, ale mało znanym gdzie indziej:

Wolność musi być naszym hasłem przewodnim na Północy!

Wolność zarówno dla Lokiego, jak i dla Thora.

Loki i Thor należeli do starych pogańskich bogów Północy, Aesirów, z tą różnicą, że Loki był łotrem, a Thor bohaterem.
Grundtvig podkreślał potrzebę wolności słowa, także dla tych, którzy mają niepopularne opinie lub należą do pogardzanych mniejszości.
Wiele osób karanych obecnie za swoje wypowiedzi w Wielkiej Brytanii może być nieprzyjemnych.
Mogą należeć raczej do partii Lokiego niż Thora.
Ale nie powinno się im odmawiać wolności słowa, chyba że dopuszczają się przemocy lub są za nią odpowiedzialni.
Islandzki dowcipniś, profesor Arni Palsson, zauważył kiedyś, że pijakom nie powinno się pozwalać, by alkohol przynosił ujmę.
To samo można powiedzieć o wolności słowa.
Ci, którzy jej nadużywają – tak jak wiele z wymienionych tu osób – nie powinni być dopuszczani do zohydzania wolności słowa.
Jedynym lekarstwem na wolność jest więcej wolności.