Niedawne wybory europejskie zapoczątkowały złożoną pracę dyplomatyczną polegającą na wyrażeniu przywództwa nowych instytucji europejskich.
Pozycjonowanie państw członkowskich doprowadziło w ostatnich tygodniach do zatwierdzenia Roberty Mestoli na stanowisku przewodniczącej Parlamentu Europejskiego, wyboru Ursuli Von der Leyen na przewodniczącą Komisji i Antonio Costy na przewodniczącego Rady Europejskiej oraz mianowania Kaja Kallasa na stanowisko wysokiego przedstawiciela ds. polityki zagranicznej.
W ten sposób pierwsza faza ponownego uruchomienia instytucji europejskich została zakończona, ale praca – a przede wszystkim wyzwania – z pewnością się nie skończyły.
NASTĘPNE KROKI INSTYTUCJONALNE Podobnie jak państwo, Unia Europejska również ma swoje biurokratyczne procesy i zwyczaje, które w tym przypadku potrzebują czasu, aby dojść do skutku.
W rzeczywistości prace nad składem instytucji nie zostały jeszcze zakończone.
Do sierpnia rządy państw członkowskich będą miały za zadanie mianować członków Komisji.
W rzeczywistości przewodniczący będzie musiał powierzyć im określone delegacje i portfolio w celu przeprowadzenia konkretnych wymaganych działań.
Po zakończeniu tego etapu głos zostanie przekazany poszczególnym komisjom Parlamentu Europejskiego, które będą miały za zadanie wysłuchać, a przede wszystkim zatwierdzić komisarzy.
Jest to dość delikatny i mało formalny moment.
W przeszłości tarcia (zarówno osobiste, jak i polityczne) doprowadziły do spowolnienia prac, które, miejmy nadzieję, zakończą się nie później niż na posiedzeniu plenarnym w październiku 2024 roku.
Przy tej okazji przewodnicząca Von der Leyen wystąpi bezpośrednio przed Parlamentem i przedstawi swój program prac, który będzie musiał zostać ratyfikowany w głosowaniu nad wotum zaufania.
Dopiero po tym nowym głosowaniu Komisja zostanie naprawdę powołana i zaakceptowana.
LICZNE KRYZYSY, Z KTÓRYMI TRZEBA SOBIE PORADZIĆ Konflikt z ostatnich kilku tygodni dotyczący nazewnictwa i głosowania prezydencji najprawdopodobniej pojawi się ponownie w opisanych właśnie krokach.
Wynika to z faktu, że nigdy wcześniej nowa europejska legislacja nie rozpoczęła się w bardzo trudnym kontekście.
Kryzys rozwija się nie tylko z ekonomicznego punktu widzenia i nie ogranicza się do granic Unii Europejskiej.
Niestabilność międzynarodowa, jak również zjawiska długoterminowe, generują problemy bezpieczeństwa u progu Europy, podczas gdy gospodarka musi liczyć się z wymaganiami globalnego rynku i zielonej polityki.
WYZWANIA MIĘDZYNARODOWE Kroki instytucjonalne mające na celu rozpoczęcie kadencji ustawodawczej widzą w tle rozwiązywanie głównych kryzysów, z którymi jesteśmy zmuszeni radzić sobie na arenie międzynarodowej.
Wojna w Ukrainie, w przypadku której wydaje się, że nie wyłoniła się jeszcze parealna i realna mapa drogowa w kierunku procesu pokojowego, z pewnością znajduje się w centrum myśli i pracy instytucji europejskich.
Wojna na progu Europy jest oczywiście nieistotnym elementem programu Von der Leyen, a głosowanie nad wotum zaufania zaplanowane na październik będzie musiało zostać dokładnie ocenione pod tym kątem.
Ale bezpieczeństwo Europy jest zagrożone nie tylko przez starcie między Rosją a Ukrainą; w rzeczywistości niestabilność całego regionu Bliskiego Wschodu, począwszy od konfliktu izraelsko-palestyńskiego, jest przedmiotem ciągłej analizy.
Zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdy rozszerzenie konfliktu na resztę regionu wydaje się nieuchronne i niemal nieuniknione. We wszystkich tych kontekstach stanowisko zajęte w budowie nowych instytucji europejskich przez rządy takie jak włoski ma istotną wartość.
Działanie polegające na wywieraniu presji na instytucje, zwłaszcza jeśli jest prowadzone przez silne rządy na froncie krajowym, ma wagę, o której nie można zapomnieć i którą należy wywierać zwłaszcza w kwestiach o zasadniczym znaczeniu dla bezpieczeństwa granic Unii Europejskiej.
Weźmy pod uwagę już otwartą grę w amerykańskich wyborach prezydenckich i to, jak ich wynik może wpłynąć na stosunki po drugiej stronie Atlantyku.
Nie zapominając o tym, jak konkurencja między USA i Chinami rozwija się na poziomie globalnym, a tym samym silnie wpływa na europejski rynek i gospodarkę.
Nowe instytucje przygotowują się zatem do pojawienia się w systemie wielostronnym, który przechodzi być może najgorszy kryzys.
Wsparcie silnych rządów państw członkowskich jest z pewnością warunkiem, o który należy zabiegać, zwłaszcza w perspektywie długoterminowej stabilności.
WSPÓLNA OBRONA I IMIGRACJA Wsparcie dla instytucji, zwłaszcza ze strony członków, którzy stanowią granicę Unii, jest dziś niezbędne.
W rzeczywistości w tej kadencji proces integracji na wspólnym europejskim froncie obronnym nie może nie zostać ponownie przeanalizowany, podobnie jak kwestie imigracyjne (zwłaszcza z krajów afrykańskich) będą w centrum debaty.
Obecny globalny scenariusz nie może nie wymagać od Europy przyjęcia odpowiedzialności, która wcześniej była nie do pomyślenia.
Samo bezpieczeństwo Unii jest zagrożone przez konflikt u jej progu.
Pośrednie zaangażowanie w konflikt między Rosją a Ukrainą stanowi wyzwanie, z którym mogą sobie poradzić tylko silne instytucje europejskie (szczególnie silne w konsensusie państw członkowskich).
Europa musi rozwijać swoją zdolność do bycia centralnym i wiodącym elementem Sojuszu Atlantyckiego, zwłaszcza w świetle wydarzeń na ostatnim szczycie NATO z okazji 70. rocznicy powstania Sojuszu.
Wydatki na obronę muszą być realizowane bardziej inteligentnie i z myślą o interoperacyjności, zwłaszcza w służbie wspólnych misji i z Europą w centrum wewnętrznego rynku obronnego.
Wzrost technologiczny w tym zakresie musi być ważnym atutem europejskiej gospodarki, stając się filarem, na którym można oprzeć odnowiony nacisk na wspólną obronę.
Na front południowy wpływa również wzrost imigracji, którego nowe instytucje europejskie nie mogą lekceważyć, zwłaszcza w relacjach z państwami członkowskimi najbardziej zaangażowanymi w to zjawisko.
Wyzwaniem będzie walka z nielegalną imigracją również za pośrednictwem Unii Europejskiej w porozumieniu z krajami pochodzenia i tranzytu przepływów migracyjnych.
Inicjatywy, które nie powinny pomijać zaangażowania Unii, ale są coraz częściej pozostawiane poszczególnym krajom, które są pozostawione same sobie, aby poradzić sobie z nierównowagą generowaną przez te zjawiska.
WZROST I ŚRODOWISKO Znaczenie wsparcia silnych rządów wśród państw członkowskich jest z pewnością związane również z sytuacją gospodarczą, w której obserwuje się raczej słaby wzrost, oprócz spowolnienia światowego handlu z powodu niestabilności międzynarodowej i ewentualności wszystkich kryzysów opisanych do tej pory.
W tym scenariuszu wiodąca rola Unii Europejskiej pozostaje kluczowa, zwłaszcza że z pewnością nie została ona osiągnięta w ostatnich latach. Niewątpliwie Von der Leyen, prezentując swój program (zaplanowany, jak wcześniej napisano, na posiedzenie plenarne w październiku 2024 r.), skupi się na ożywieniu konkurencyjności Unii Europejskiej, również w celu zmniejszenia zależności od energii i zasobów strategicznych.
Konfrontacja na te tematy z pewnością nie może pomijać stanowiska krajów takich jak Włochy, które są naturalnymi kandydatami do kluczowej roli w dystrybucji energii.
Pozostaje jeszcze kwestia Zielonego Ładu, co do którego trzeba będzie pogodzić słuszne oczekiwania państw członkowskich na froncie gospodarczym.
Jeśli faktycznie transformacja energetyczna i dekarbonizacja pozostają priorytetem dla Unii Europejskiej, to z pewnością nie mogą one rzucać na kolana konkretnych sektorów przemysłu ani obciążać gospodarek, zwłaszcza jeśli grożą pogorszeniem wyników rynków krajowych, a tym samym stabilności rządów.
Rzeczywiście, koszty tych zielonych strategii nie mogą obciążać rządów krajowych ani poszczególnych sektorów.
Doprowadziłoby to do eskalacji konfliktu, a przede wszystkim nie spełniłoby oczekiwań związanych z odnowioną konkurencyjnością Unii Europejskiej na globalnym rynku gospodarczym.
Wsparcie państw członkowskich kluczem do przetrwania nowych instytucji UE
Budowanie konserwatywnej Europy - 7 sierpnia, 2024