fbpx

Wybory europejskie: Czy możliwa jest inna większość?

Budowanie konserwatywnej Europy - 30 czerwca, 2024

Analiza wyników wyborów z 6-9 czerwca.

Liczenie głosów w wyborach europejskich dobiegło końca i, zgodnie z powszechnymi oczekiwaniami, nie przyniosły one pewnego i zdecydowanego wyniku, a biorąc pod uwagę obecny system wyborczy, do osiągnięcia większości konieczne będzie porozumienie między kilkoma europejskimi partiami.

Istnieją tylko trzy koalicje, które mogłyby samodzielnie przekroczyć 361 mandatów – minimalny próg dla większości: koalicja między Ludowcami, Socjalistami i Liberałami zatrzymałaby się na 406 mandatach; koalicja bardziej zorientowana na lewicę z Zielonymi miałaby 458 mandatów; „największa” byłaby koalicja z konserwatystami z ECR, która zwiększyłaby większość do 482 mandatów.

Oczywiście nigdy nie jest to idealnie liniowe głosowanie, również i przede wszystkim dlatego, że trudno jest doprowadzić do porozumienia partii, które następnie ścierają się ze sobą na gruncie krajowym. Bardziej prawdopodobne jest utworzenie osi wokół EPP, grupy RE i ECR (które razem zatrzymałyby się na zaledwie 15 mandatach od większości), a następnie uzyskanie konsensusu od grup spoza większości.

Zacznijmy właśnie od tej hipotezy większości EPP-RE-ECR-inni: wykluczenie AfD z grupy ID z pewnością otwiera różne scenariusze, nawet jeśli jest mało prawdopodobne, aby Marine Le Pen (RN, ID) mogła spokojnie być częścią europejskiej większości, której Macron powinien, zgodnie z prawem, być częścią. Bardziej prawdopodobne jest, że Liga (ID) Matteo Salviniego będzie częścią tej większości, co sprawi, że zarówno jej krajowi sojusznicy FDI (ECR), jak i FI (PPE) staną się integralną częścią europejskiej większości. To samo powinno dotyczyć Geerta Wildersa (PVV, ID), który jest na drodze do rządu wraz z partiami VVD (RE), BBB (PPE) i NSC (PPE), dla których zaakceptowanie wejścia do podobnej większości nie powinno być czymś „heretyckim”.

Premier Włoch, Giorgia Meloni.

Pozostaje jeszcze kilka głosów do rozstrzygnięcia, takich jak rumuńska grupa AUR: która jest bardzo blisko ECR, na razie jedna zgodziła się dołączyć do grupy Greens/ALE, a pozostałe 5 wybranych jest zamiast tego w grupie Non-Inscrits, więc może to być ważne wzmocnienie. Innym kluczowym elementem może być Viktor Orban, który ze swoją partią Fidesz pozostaje w Non-Inscrits po tym, jak został wydalony z EPP. Mimo to Giorgia Meloni (FdI, ECR) od pewnego czasu stara się naprawić stosunki.

Większość EPP-RE-ECR-inni mogłaby zatem osiągnąć 375 z 720, nawet jeśli równanie nie byłoby matematyczne, ponieważ bardziej „lewicowe” siły wśród liberałów mogłyby nie patrzeć przychylnie na taki sojusz.

Alternatywą, jeszcze nie obliczoną, ale do rozważenia, jest „całkowicie prawicowa” większość z PPE-ECR-ID: trzy grupy zaczęłyby od 324 mandatów, do których dodano by głosy reformatorskich sił prawicy i osób niezrzeszonych, które mogłyby docenić taką większość. Spośród liberałów, realistycznie rzecz biorąc, oprócz irlandzkiej Fianna Fáil, niektórych bułgarskich ruchów (DPS/HÖH i PP-DB), holenderskich liberałów reprezentujących interesy rządu krajowego, a także szwedzkich, trudno byłoby wprowadzić więcej niż 20 parlamentarzystów do większości. Wśród niewpisanych są różne siły prawicowe, które mogłyby poprzeć projekt nawet bez „kontr-dealu”: wśród nich bułgarscy nacjonaliści (V), niektóre greckie siły prawicowe (Nike i PE), polska prawica KWiN, Rumuni z AUR i Fidesz.

Sojusz ten może również zatrzymać się w tym przypadku między 365 a 375 miejscami, mimo że jest wynikiem serii intensywnych negocjacji. Niemiecka władza jest w tym przypadku bardzo ograniczona: Kanclerz Scholz (SPD, S&D) poniósł dotkliwą porażkę w wyborach europejskich i z pewnością nie będzie miał wiele do powiedzenia w sprawie odbudowy większości, do tego stopnia, że SPD nie jest nawet wiodącą partią grupy socjaldemokratycznej pokonanej zarówno przez włoską PD, jak i hiszpańską PSOE; sprawy nie idą lepiej dla Francuzów, z Macronem, który może pociągać za sznurki obecności Le Pen tylko do pewnego momentu, pod groźbą wykluczenia z większości.

Jedynym szefem rządu, który ma siłę i autorytet, potwierdzony przez urny wyborcze, aby doprowadzić do punktu zwrotnego w Europie, jest Giorgia Meloni, która ma konkretną szansę na stworzenie prawdziwej europejskiej „centroprawicy”, aby w końcu stworzyć politycznie jednolitą większość europejską. Teraz do niej należy, po zakończeniu G7, utkanie sieci poprzez przezwyciężenie podziałów między różnymi partiami i krajami członkowskimi.