Kalendarz europejski: Rzym, grudzień 2021 r.
Wizyta w Rzymie, wiecznym mieście, jest zawsze przyjemnością. Po raz pierwszy przyjechałem do Rzymu jesienią 1986 roku, zatrzymałem się w hotelu nad Schodami Hiszpańskimi i Fontanną di Trevi i wykorzystałem moje kilka dni w mieście do maksimum, podziwiając wszystkie zabytki, kościoły, pałace i ruiny w tym, co przez wiele stuleci było praktycznie stolicą zachodniego świata i gdzie nadal znajduje się siedziba Kościoła katolickiego. Z inicjatywy mojego przyjaciela, profesora Antonio Martino, wróciłem wiosną 1994 roku, aby zostać profesorem wizytującym na LUISS, Libera Università Internazionale degli Studi Sociali. Martino był wówczas zajęty kampanią na rzecz Forza Italia, partii politycznej założonej przez Silvio Berlusconiego i jego samego w celu uratowania Włoch przed przejęciem przez komunistów, co wydawało się prawdopodobne po upadku wszystkich uznanych partii w wyniku ujawnienia powszechnej korupcji. W wyborach w 1994 r. Berlusconi i Martino odnieśli sukces, a Martino został ministrem spraw zagranicznych w rządzie Berlusconiego, który jednak nie przetrwał długo. Później Martino był ministrem obrony przez pięć lat w kolejnych rządach Berlusconiego. Martino był elokwentnym, elegancko ubranym, uprzejmym i dowcipnym uczonym i dżentelmenem, podczas gdy Berlusconi był żywiołowy, energiczny, żywy i wesoły, z silną chęcią bycia lubianym, co jest mocną stroną polityka, ale być może słabością męża stanu.
Argumenty za wolnością słowa
W dniach 10-13 grudnia 2021 r. po raz kolejny znalazłem się w Rzymie na konferencji poświęconej wolności cyfrowej, zorganizowanej przez ECR, Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Cieszyłem się ciepłą gościnnością Antonio Giordano, sekretarza generalnego ECR, i Katii Bellantone, szefowej sztabu ECR. Mieszkając i pracując w Rzymie przez wiele lat, wiedzieli wszystko, co warto wiedzieć o tym, gdzie się udać i co zobaczyć w mieście. Zabrali mnie do uroczych lokalnych restauracji. Na samej konferencji argumentowałem, że nowe media społecznościowe, zwłaszcza Twitter i Facebook, posunęły się za daleko, próbując cenzurować treści na swoich platformach. Przypomniałem sobie słowa Johna Stuarta Milla trzy przykładowe argumenty za wolnością myśli i wypowiedzi: że omylni cenzorzy mogą tłumić rozsądne idee; że niektóre idee zawierają zarówno błędy, jak i prawdy, a wolna dyskusja jest konieczna, aby wyeliminować błędy; i że nawet jeśli idea jest całkowicie błędna, warto spróbować ją energicznie obalić. Dodałem dwa kolejne argumenty: że w demokracji wolność słowa jest niezbędnym ograniczeniem dla rządu; i że może również służyć do wyładowania frustracji, które w przeciwnym razie mogłyby prowadzić do przemocy.
Ostatnie nieuzasadnione ograniczenia
W moim wystąpieniu zgodziłem się, że media społecznościowe mogą przyjąć pewne ograniczenia dotyczące tego, co można wyrazić na ich platformach, na przykład zakaz pornografii dziecięcej i wszelkich podżegań do przemocy. Jednak niedawny zakaz prezydenta Donalda Trumpa trudno byłoby uzasadnić w taki sposób. Często był publicznie niegrzeczny i obraźliwy, ale wolność słowa to także wolność bycia niegrzecznym i obraźliwym. Jeśli media społecznościowe były na tyle silne, by odłączyć przywódcę najpotężniejszego narodu na świecie, który otrzymał prawie 75 milionów głosów w niedawnych wyborach, to jak mogłyby traktować innych? Innym przykładem był zakaz nałożony przez Twittera i Facebooka na wszelkie spekulacje, że koronawirus wydostał się z laboratorium w Wuhan, a nie został przeniesiony ze zwierzęcia na człowieka. To wydawało się teraz najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem pandemii, która wywróciła świat do góry nogami w ciągu ostatnich dwóch lat. Była to sprawa o kluczowym znaczeniu, a jednak media społecznościowe przez pewien czas nie pozwalały swoim użytkownikom nawet o tym wspomnieć.
Media społecznościowe jako wspólne nośniki
Omówiłem powszechną odpowiedź, że Twitter i Facebook są prywatnymi firmami, a zatem mogą decydować o tym, jakie zasady stosować podczas oferowania swoich usług. Zauważyłem, że było to tylko częściowo wiarygodne: byli to również zwykli przewoźnicy, tacy jak firmy telefoniczne, prywatne drogi i hotele. Firma telefoniczna nie mogła odmówić połączenia osobom, które mówiły bzdury; właściciel prywatnej drogi mógł pobierać opłatę za jej użytkowanie, ale nie mógł zabronić kobietom jazdy po niej; hotel nie mógł odmówić obsługi osób kolorowych. Co więcej, Twitter i Facebook, a także Amazon, były tak dominujące w swoich obszarach działalności, że cieszyły się niemal monopolem. Mógłbyś pójść gdzie indziej, gdyby gazeta odmówiła wydrukowania twojego artykułu, ale gdzie mógłbyś pójść w cyberprzestrzeni, gdyby Twitter i Facebook wspólnie zdecydowały się zamknąć twoje konta i gdyby Amazon odmówił sprzedaży twoich książek?
Dodałem, że w ciągu ostatnich kilku lat wszystkie trzy firmy wykazywały lewicowe nastawienie. Albo media społecznościowe będą musiały jasno zdefiniować uczciwe, wąskie i przejrzyste warunki użytkowania, albo mogą ryzykować utratę immunitetu prawnego, z którego korzystały w Stanach Zjednoczonych, dzięki któremu nie były pociągnięte do odpowiedzialności za opinie i pomysły wyrażane na udostępnianych przez nie platformach. Cenzorzy byli omylni, w tym dziennikarze i menedżerowie mediów społecznościowych. Wybór był między cenzurą a wolnością słowa.