Dalekie od zakończenia, protesty europejskich rolników – które przetoczyły się przez kilka krajów europejskich z zachodu na wschód od jesieni ubiegłego roku – zostały wznowione na początku tego roku. Protesty mają różne przyczyny, ale są zbieżne w niezadowoleniu z nowej polityki rolnej UE i najnowszych przepisów środowiskowych, których wdrożenie stało się dla nich zbyt kosztowne.
Rządy w najsilniejszych gospodarkach Europy są zmuszone do wycofania się i tymczasowego porzucenia niektórych środków, które zamierzały podjąć w celu wdrożenia polityki ochrony środowiska. W obliczu coraz bardziej wściekłego gniewu protestujących, przywódcy w Brukseli, w przeddzień wyborów do Parlamentu Europejskiego, zdecydowali w dwunastej godzinie, że potrzebny jest „strategiczny dialog” z sektorem rolnym. Przed jego uruchomieniem 25 stycznia przedstawiciele Komisji Europejskiej spotkali się z ministrami rolnictwa z 27 państw członkowskich, z których niektórzy przybyli na rozmowy w Brukseli z „mandatem” od rolników, takich jak rumuński urzędnik Sorin Barbu.
Wnioski z dyskusji: UE musi zapewnić rolnikom warunki gwarantujące bezpieczeństwo żywnościowe w zrównoważony i opłacalny sposób. W szczególności, w dokumencie wydanym na zakończenie spotkania, Rada stwierdziła, że rolnictwo musi otrzymać „odpowiednie” finansowanie.
„Niezadowolenie naszych rolników jest realne i jest już wyrażane na ulicach w całej Unii Europejskiej. Jeśli nie zrozumiemy, że nasi rolnicy potrzebują prawdziwego wsparcia, a nie dodatkowych utrudnień w produkcji, wszyscy możemy odejść z pracy. Łącznie z Panem, Panie Komisarzu!” powiedział rumuński minister rolnictwa Sorin Barbu, zwracając się do komisarza ds. rolnictwa i rozwoju obszarów wiejskich Janusza Wojciechowskiego.
Formy protestu rolników różnią się w zależności od kraju
Ostatnie protesty rolników różnią się w zależności od kraju, od głównych skarg wykrzykiwanych na ulicach po ich skalę. Podczas gdy w Niemczech rolnicy protestowali przeciwko zniesieniu dopłat do oleju napędowego, w Hiszpanii protestowali przeciwko zmniejszeniu przydziałów wody, a we Francji przeciwko odroczeniu przyjęcia ustawy rolnej, a dokładniej przeciwko wzrostowi kosztów nawadniania gruntów rolnych. Ogólnie rzecz biorąc, zadeklarowane i niezadeklarowane skargi rolników dotyczą rosnących kosztów, inflacji, podwyżek podatków i zbyt surowych przepisów środowiskowych. Skala demonstracji rośnie i grozi zakłóceniem życia gospodarczego. Co więcej, we Francji pochłonęły one już pierwsze ofiary – rolniczka straciła życie, a jej mąż i córka zostali poważnie ranni po tym, jak samochód próbował sforsować blokadę drogową demonstrantów. Wcześniej w innych miastach protestujący zablokowali dostęp do elektrowni jądrowej. W Niemczech protest rolników wstrzymał produkcję w fabryce Volkswagena. Konwoje traktorów i ciężarówek spowodowały chaos komunikacyjny w wielu regionach i zablokowały kilka miast. Zarówno we Francji, jak i w Niemczech, ludzie rzucali wiadrami obornika w bramy instytucji. Nie był to pierwszy taki przypadek – podobne postawy odnotowano podczas zeszłorocznych protestów w Holandii. Rolnicy w Belgii, Hiszpanii i Irlandii również protestowali przeciwko wpływowi środków ochrony środowiska i ich kosztom. Jeden z najdłużej trwających i najbardziej gwałtownych protestów europejskich rolników miał miejsce w Holandii, gdzie rolnicy od kilku lat sprzeciwiają się rządowym środkom mającym na celu drastyczne zmniejszenie liczby zwierząt gospodarskich w celu zwalczania zanieczyszczenia azotem.
Import taniego zboża z Ukrainy wyprowadził wschodnioeuropejskich rolników na ulice
Rolnicy protestowali w zeszłym roku i nadal będą protestować w 2024 r. oraz w Europie Środkowo-Wschodniej. Jednak w tym przypadku ich głównym zarzutem jest import taniego zboża z Ukrainy i nieuczciwa konkurencja, jaką produkty rolne z tego kraju stanowią dla produktów krajowych przy braku ceł. Oprócz tej nieuczciwej konkurencji wiadomo również, że niektóre ukraińskie produkty rolne nie spełniają standardów jakości narzuconych przez Unię Europejską.
Protesty na dużą skalę odbywają się obecnie w tej sprawie w Polsce – gdzie rolnicy tymczasowo zawarli „rozejm” z nowym ministrem, który sprawuje urząd zaledwie od kilku tygodni – oraz w Rumunii, którą czekają w tym roku co najmniej trzy rundy wyborów – parlamentarne, samorządowe i prezydenckie. Protestujący i inni – w tym rządy wszystkich sąsiadujących z Ukrainą państw członkowskich – czekają, aż Bruksela przedstawi propozycje nowych zwolnień celnych dla ukraińskich produktów rolnych, które miałyby wejść w życie w drugiej połowie tego roku.
Ktokolwiek kontroluje jedzenie, kontroluje ludzi
Wszystkie te protesty, generowane przez niezadowolenie, przyciągają uwagę partii ekstremistycznych i ruchów spiskowych. Według BBC, cytowanej przez The Guardian, dzieje się tak również w Niemczech, gdzie skrajna prawica chce rozpocząć rewolucję w Niemczech i wykorzystać te demonstracje. Pojawiły się więc komunikaty spiskowe, takie jak: „Ktokolwiek kontroluje żywność, kontroluje ludzi”.
Wyniki sondażu cytowanego przez dpa(Deutsche Presse-Agentur) pokazują, że ponad dwie trzecie Niemców (68%) popiera protesty rolników przeciwko rządowym planom zniesienia dotacji, w tym zwolnienia z akcyzy na olej napędowy dla rolnictwa, które obowiązuje od ponad 70 lat. Pod presją władza wykonawcza zdecydowała się na stopniową redukcję w ciągu najbliższych trzech lat, zamiast nagłego zniesienia, jak planowano. I to po tym, jak gabinet kanclerza Olafa Scholza wycofał się ze zniesienia zwolnienia z podatku od pojazdów dla rolników. Ale to nie wystarczy. Podatki od zanieczyszczeń stanowią coraz większe obciążenie dla rolników, a środki te pojawiają się po latach kryzysu energetycznego i pandemii, które poważnie wpłynęły na produkcję i standardy życia.
W Holandii protesty rolników zakończyły się utworzeniem partii rolników BBB. Chociaż BBB miała jeden cel – walkę z polityką środowiskową rządu Marka Rutte – zadała poważny cios jego partii, VVD, w wyborach prowincjonalnych, stawiając ją na słabej pozycji w Senacie.
W Rumunii ani jeden rolnik nie pojawił się na trzydniowym proteście autoryzowanym przez ratusz w centrum Bukaresztu. Powód – rumuńscy rolnicy nie chcieli wiązać się z organizatorem, niezależnym, nacjonalistycznym politykiem, który zorganizował to dla nich. Dotacje otrzymywane przez lata oraz ciągłe wykorzystywanie paliw kopalnych i pestycydów – to wspólne punkty ostatnich protestów europejskich rolników. Innymi słowy, obrona status quo, mówi Jan Douwe van der Ploeg, były profesor na Uniwersytecie Wageningen w Holandii, cytowany przez DW. Trzy punkty wymienione przez specjalistę ds. rolnictwa to cechy rolnictwa uprzemysłowionego. Albo właśnie tego UE już nie chce.
„Jest wiele głosów, które należy wziąć pod uwagę, które mówią, że rolnictwo dostaje za dużo, że zamienia się w przemysł i że nie warto inwestować tutaj publicznych pieniędzy” – tłumaczył pod koniec ubiegłego roku komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski, zapowiadając, że dopłaty mogą zniknąć w niedalekiej przyszłości, gdzieś około 2027 roku.
W tym samym kontekście brukselski urzędnik podkreślił, że standardy WPR są opcjonalne dla rolników. Innymi słowy, ci, którzy zrezygnują z subsydiów, nie muszą już przestrzegać zobowiązań środowiskowych. Obowiązki europejskich rolników w zakresie ochrony środowiska wzrosły od czasu wejścia w życie nowej Wspólnej Polityki Rolnej w ubiegłym roku. Forma przyjęta przez Parlament Europejski złagodziła ograniczenia zaproponowane przez Komisję, przynajmniej w niektórych kluczowych, gorąco dyskutowanych punktach: przywracanie zdegradowanych ekosystemów rolniczych, emisje zanieczyszczeń z dużych gospodarstw hodowlanych – tekst ostatecznie wyłączy hodowle bydła, ale będzie ukierunkowany na hodowle trzody chlewnej i drobiu oraz ochronę wilków. Posłowie odrzucili również projekt ustawy o oznaczaniu wartości odżywczej i projekt ustawy o ograniczeniu stosowania pestycydów. Inicjatywa rozpoczęcia strategicznego dialogu z sektorem rolnym została zaproponowana we wrześniu 2023 r. przez przewodniczącą Komisji Ursulę von der Leyen, która wezwała do zmniejszenia polaryzacji wokół Zielonego Paktu.