Islamska Republika wobec wyborów parlamentarnych
W pierwszym tygodniu marca Iran również pójdzie głosować, przyczyniając się do tego, że rok 2024 będzie jednym z lat z największą liczbą konsultacji wyborczych. Chociaż z pewnością jest uznawany za kraj, który nie jest wielką liberalną demokracją, to jednak odgrywa fundamentalną rolę na geopolitycznej szachownicy, gdzie znajduje się w przeciwnym obozie niż Zachód.
Zarówno Parlament, jak i Zgromadzenie Ekspertów są jedynymi organami uprawnionymi do głosowania nad wyborem lub odwołaniem Najwyższego Przywódcy. Lista wybranych członków musi jednak zostać zatwierdzona przez ajatollaha, zanim będą oni mogli sprawować władzę. Zgromadzenie trwa 8 lat i jest organem powierniczym, który prawdopodobnie ponownie zatwierdzi Alego Chamenei, który w tym roku skończy 85 lat.
Wybory parlamentarne są jednak szczególnie ważne: w 2020 r. konserwatyści pod przewodnictwem Gholama-Ali Haddada-Adela, którzy rządzą parlamentem, Zgromadzeniem Ekspertów i Radą Strażników Konstytucji, wygrali miażdżącą przewagą. Zasadniczo całkowicie rządzą krajem, po tym jak w dużej mierze pokonali reformistów Hassana Rouhaniego, który przewodniczył republice w latach 2013-2021, zastępując Mahmuda Ahmadineżada. Dziś, choć Gholam-Ali nadal przewodzi konserwatystom, prezydentem jest Ebrahim Raisi, który w 2021 r. wygrał z 62% głosów i jest uważany za głównego kandydata na następcę Chameneiego.
Należy pamiętać, że irańscy konserwatyści są bardzo sztywnymi siłami politycznymi. Są wrogo nastawieni do Stanów Zjednoczonych i Zachodu oraz są islamskimi fundamentalistami. Są również potomkami irańskiej rewolucji, która obaliła szacha Persji i ustanowiła obecną teokrację. Z drugiej strony reformiści zawsze byli bardziej skłonni do dialogu i dążyli do poprawy stosunków. Dlatego musimy spojrzeć na irańską politykę z innej perspektywy niż ta, do której jesteśmy przyzwyczajeni.
Należy zauważyć, że nie ma dostępnych sondaży, które pozwoliłyby przewidzieć możliwe wyniki wyborów. Interesująca jest jednak liczba kandydatów, którzy zarejestrowali się, aby kandydować do parlamentu. Okno rejestracji było otwarte tylko przez 7 dni, a mimo to otrzymano oszałamiającą liczbę 48 847 nominacji, ustanawiając absolutny rekord. Spośród tych nominacji 75% było w wieku poniżej 50 lat, a 1713 to kobiety, co stanowi ponad dwukrotność liczby kobiet, które kandydowały w 2020 roku (819). Pomimo dużej liczby nominacji, tylko 15 200 wniosków zostało zatwierdzonych ze względu na rygorystyczny proces filtrowania przez Radę Strażników. Uważa się, że 20-30% zatwierdzonych wniosków należy do kandydatów reformatorskich.
Oczekuje się, że frekwencja wyborcza będzie niska zarówno ze względu na protesty, jak i obawy przed represjami. Niemniej jednak warto zauważyć, że Irańczycy zajmują zdecydowane stanowisko w kierunku zmiany krajobrazu politycznego swojego kraju poprzez aktywizm.
Na aktywizm z pewnością wpłynęła wielka fala protestów po zabiciu Mahsy Amini, protestów, które
trwają od ponad roku, ponieważ rozpoczęły się 16 września 2022 r. i jeszcze się nie zakończyły. Aresztowano ponad 18 000 osób i niestety zginęło ponad 500 osób – wojskowych i cywilów – w tym 60 dzieci.
Takie powszechne zaangażowanie będzie oczywiście miało swoje własne reperkusje wyborcze i nie można absolutnie wykluczyć, że ci z reformatorów, którzy mają odwagę pójść i zagłosować, wybiorą spośród 5 000 kandydatów dopuszczonych do wyborów, dzięki czemu będą mogli łatwiej ukierunkować głosowanie. W 2013 r. Rouhani wygrał w pierwszej turze z wynikiem 52,49%, powtarzając swój sukces w 2017 r. z wynikiem 58,85%; w 2016 r. reformiści mieli względną większość w parlamencie.
Zwycięstwo reformistów nie jest zatem niemożliwe, nawet w tak złożonej sytuacji jak irańska: wiele będzie zależeć od tego, czy elektorat pójdzie do urn i zagłosuje na swoich kandydatów, a w takim przypadku oczywiste jest, że nawet sukcesja Chamenei – gdyby Raisi został osłabiony – stawałaby się coraz bardziej skomplikowana i byłaby pierwszą komplikacją dla krajów niezaangażowanych.