fbpx

Historia spodziewanej porażki

Kultura - 7 lipca, 2024

ECR wywodzi swoją nazwę od brytyjskiej Partii Konserwatywnej. Organizacja ta zmieniła się tak bardzo w ostatnich latach, że nawet jej nazwa nie brzmi „Partia Konserwatywna”, ale po prostu „Konserwatyści”. Jakby nie było już żadnej organizacji, a jedynie grupa połączonych ze sobą jednostek.

Ich strona internetowa nie zawiera nic na temat ich własnej historii. Jedną rzeczą jest skupienie się na konkretnych problemach, które obywatele chcieliby rozwiązać, a inną sprawą jest zapomnienie o przeszłości, z której powinniśmy być dumni.

Ten całkowity brak korzeni leży wśród ich obecnego zamiennika dla Partii Pracy, która, spójrzmy prawdzie w oczy, czuje się dumna ze swojej socjalistycznej przeszłości. Mogli ewoluować wraz z Tonym Blairem, by stać się „Nową Partią Pracy”, ale ostatnio wybrali Jeremy’ego Corbyna na swojego szefa, z jego silnym lewicowym profilem. Lionel Shriver przewidział, że wyborcy torysów wybiorą skrajnie lewicowy rząd, aby ukarać obecny za to, że jest zbyt lewicowy.

To dość zdumiewające, że po Lady Thatcher Partia Konserwatywna nie była w stanie stworzyć solidnego lidera: John Major należał do klasy, która politycznie zabiła własnego szefa; James Cameron przegrał referendum w sprawie Brexitu; Theresa May nie była w stanie go wdrożyć i pożegnała się ze łzami na oczach narodu; Boris Johnson kłamał na temat partii podczas Covid; Liz Truss przetrwała mniej niż 2 miesiące; a Rishi Sunak nie wygrał swoich pierwszych wyborów.

Dlaczego ludzie woleliby wybierać przedstawicieli z wysokim instynktem podatkowym? Nie chodzi o ich własne zasługi, ale o utratę zaufania i erozję, jakiej doznali konserwatyści, którzy niedawno zostali przyłapani na nielegalnym obstawianiu, kiedy premier ogłosi wybory, a niektórzy z nich korzystali nawet z insider tradingu. The Spectator stwierdza: „Nastąpił upadek jakiegokolwiek zaufania do torysów, ponieważ wydają się oni, i faktycznie są, całkowitymi hipokrytami”.

Pośród tej degradacji Nigel Farage stworzył swoją partię Reform UK, aby rozpocząć drugi historyczny rozdział po udanym wyprowadzeniu swojego kraju z Unii Europejskiej. Udało mu się zakwestionować prawicowy głos rzekomo należący do torysów, do tego stopnia, że Annunziata Rees-Mogg, siostra słynnego byłego parlamentarzysty z północno-wschodniego Somerset, publicznie wyraziła swoje wątpliwości między konserwatystami a Reform UK. Z wyjątkiem nadziei, jaką Nigel reprezentował dla wielu, wyborcy mieli trudności z wyborem między mniejszym złem.

Po 1945 r. najgorszym wynikiem dla torysów był 1997 r., z zaledwie 165 mandatami. Sondaż wyborczy dał im 66 mandatów. Ostatecznie było to 121, wciąż najmniej we współczesnej historii, ale podwójna katastrofa, którą zapowiadano. Liberalni Demokraci zdobyli 121 okręgów wyborczych, wiele z nich w klasycznie konserwatywnych obszarach. Sir Keir Starmer, lider Partii Pracy, nie wygrał wyborów, jego przeciwnicy je przegrali; jego notowania są sondażowe, a przemówienia niejasne. Przed Anglią, Szkocją, Walią i Irlandią Północną szare czasy.

Czternaście lat rządów torysów, drugie najdłuższe od czasów II wojny światowej, dobiegło końca. Liz Truss straciła mandat w południowo-zachodnim Norfolk. Brexit nie był odpowiednio zarządzany, aby zapewnić sukces ludziom i firmom. Wzrost był słaby, płace w stagnacji; imigracja wzrosła. Dowcipny krytyk Thatcheryzmu John Mortimer błyskotliwie ujął to w swojej uznanej powieści Titmuss Regained z 1990 roku: „Moją skargą na tę partię konserwatywną jest to, że nie udaje jej się niczego zachować”. W rezultacie komentatorzy słusznie twierdzą, że Torysów czeka długi okres w opozycji.

Mogło być gorzej. Być może pokazuje to, że Partia Konserwatywna, lub po prostu konserwatyści, mają solidne podstawy, ponieważ w końcu Wielka Brytania jest krajem konserwatywnym, który bardziej ceni swoje stare zwyczaje niż socjalistyczne eksperymenty i demagogię.

Źródło zdjęcia: The Spectator