Komisja Europejska przedstawiła już swoją propozycję budżetu Unii na rok 2025.
Po reelekcji Von der Leyen biurokratyczna machina nabiera tempa zgodnie z agendą Niemki.
Po latach „ekspansywnych budżetów” oraz znacznego i nadzwyczajnego wzrostu wydatków – pod pretekstem COVID z jednej strony i zmian klimatycznych z drugiej – odpowiedzialność polityczna, zdrowy rozsądek i szacunek dla klasy średniej i robotniczej w Europie zmusiły do ograniczenia, zmniejszenia zadłużenia administracji, obniżenia podatków oraz poprawy zarządzania, wydajności i przejrzystości funduszy publicznych.
Jest jednak jasne, że Komisja Von der Leyen II nie będzie się bardzo różnić od pierwszej wersji.
Von der Leyen działa przy wsparciu większości Europejskiej Partii Ludowej, Socjalistów, Zielonych i Postępowców.
Krótko mówiąc, jest wspierana przez machinę polityczną, która chce więcej wydatków, więcej podatków, więcej zakazów, więcej ograniczeń, więcej nadzoru dla Europejczyków.
To nie jest opinia, to fakt.
Budżety przedstawiane przez Komisję zawierają znaczące pozycje dotyczące kwestii, które bezpośrednio wpływają na prawa i wolności publiczne Europejczyków.
Komisja znacznie zwiększa i tworzy nowe pozycje dla programów, projektów, organów i agencji, których ostatecznym celem jest kontrola społeczna, ograniczenie demokratycznych swobód politycznych, takich jak wolność opinii czy wolność prasy. Tak więc, na przykład, 1,6 miliona euro przeznaczono na Obserwatorium Narracji do walki z dezinformacją.
Nie zamierzam dyskutować o tym, czy Unia ma kompetencje w tej dziedzinie, których nie ma (została zbudowana w poprzedniej kadencji bez ochrony traktatów).
Pytanie jest bardziej fundamentalne: kto decyduje o tym, co jest informacją, a co dezinformacją w świecie, w którym liberalno-lewicowe myślenie zniszczyło wszelkie odniesienia do prawdy?
Biurokraci, urzędnicy państwowi?
Rzekomi eksperci powołani przez Komisję lub jakiś międzynarodowy podmiot prywatny w służbie partyjnych interesów politycznych lub biznesowych?
W Hiszpanii twierdzenie w sieciach społecznościowych, że 80% więźniów w wieku od 18 do 22 lat przebywających w więzieniach Katalonii to obcokrajowcy, jest dezinformacją i nienawiścią; chociaż jest to statystyka przedstawiona przez samą administrację.
Ale to nie wszystko.
Ponieważ Komisja proponuje również kolejne 212 000 euro na subsydiowanie weryfikatorów faktów.
Innymi słowy, 212 000 euro na subsydiowanie kontroli i cenzury opinii w mediach, a przede wszystkim w sieciach społecznościowych.
Przesadą jest również przeznaczenie 145 milionów euro na propagandowy Europejski Korpus Solidarności.
Korpus, który jest niepotrzebny, ponieważ gdyby ustanowiono sprawne i skuteczne mechanizmy, same państwa członkowskie, z własnymi środkami, zaoferowałyby swoją solidarność szybko, skutecznie i taniej w nadzwyczajnych momentach, tak jak robiły to przez dziesięciolecia, bez potrzeby powiększania biurokratycznego potwora w Brukseli.
A co z ponad 10 milionami euro przeznaczonymi na Agencję Praw Podstawowych, która służyła jedynie jako lewicowy i globalistyczny instrument do atakowania europejskich narodów, gdy ich wyborcy legalnie i swobodnie wybierali konserwatywne rządy?
Agencja Praw Podstawowych, która milczy, gdy pierwsze prawo człowieka, jakim jest życie i godność istoty ludzkiej, jest naruszane każdego dnia w prawie wszystkich krajach Europy?
To oczywiste, że lewicowa Komisja miała zaproponować lewicowy budżet.
Partia Ludowa zrobi zamieszanie, ale zaakceptuje każdą z tych pozycji.
Ponieważ nie chce niczego zmieniać ani poprawiać.
To już nie jest czas na dyskusje, czy więcej, czy mniej pieniędzy.
Nadszedł czas, aby wstać i powiedzieć „nie”.
Wystarczy.
Ani jedno europejskie euro nie może zostać wydane na nic, co nie wchodzi w zakres kompetencji instytucji europejskich i co nie ma pozytywnego wpływu na życie i dobrobyt klasy średniej i robotniczej.
Lewicowy budżet
Budowanie konserwatywnej Europy - 25 lipca, 2024